Olympus E500 a sprawa Canona 350D
Eh, osiołkowi w żłoby… Czasy są takie, że warto mieć dobry aparat. Fotograficzny, nie słuchowy. Tyle ciekawości człowiek widzi dookoła – czemu by tego nie utrwalić. Ze względów ekonomicznych, wiadomo – aparat musi być cyfrowy. Względy estetyczno-jakościowe wymagają, aby to jednak była lustrzanka. I tak oto zostałem rzucony na pożarcie marketingowi i kapitalistom czyhającym na moje pieniążki. Koniec końców, sprawa...