Skopany i sponiewierany
No cóż. Starość nie radość, a nowoczesne systemy operacyjne nie mają na to względu i szacunku. Po raz kolejny WinXP obdarł mnie z resztek szacunku do siebie samego, obnażył moją niewiedzę i sponiewieranego pozostawił na pastwę losu.
Rzecz dotyczy głupiej sprawy. Instalacja karty radiowej. Ot, zwykłej. Normalnej. Jednej na USB, drugiej PCI, wewnętrznej. Wiedziony optymizmem postanowiłem zainstalować w komputerze który został mi zaprezentowany najpierw tę na USB. Sterowniki, jakiś program do obsługi. Niby ok, niby karta jest, niby program do obsługi włącza się. Pokazuje mojego AP do którego komputer ma być podłączony. Ustawiam parametry ( WEP, ESSID i inne takie ). I co ? I nic.
Próby obsługi tej karty nie poprzez dedykowany soft, lecz powierzenie tej funkcji systemowi również nie czynią tego co ja bym chciał.
Cóż. Lenistwo nakazuje wywinąć się od funkcji myślowych które pomogłby w uruchomieniu tej karty. Łapię więc za kartę PCI, montuję, instaluję drivery, wszystko jak z płatka. System wyszukuje sieci.
I mojej nie widzi.
Szaleńcze próby z obłąkańczym błyskiem w oku zmiany parametrów połączenia bezprzewodowego również nie skutkują.
Ale, ale ! Zakrzykną fachowcy. A warunki techniczne i optyczne – ale jak tu warunki techniczne i optyczne przestrzegać, gdy odległość punktu od anteny wynosi 15 metrów.
Z niechęcią i sapaniem towarzyszącym wniesieniu laptopa do pomieszczenia w którym stoi rzeczony komputer, wnoszę ten laptop, zniechęcony podłączam kartę na USB do niego, włączam laptop…. I cud. Sieć działa.
Ale na Linuksie.
Ja po prostu jestem już na to wszystko za stary. A miało być tak pięknie, a XP to w końcu system dla wszystkich, niezależnie od wieku, płci i zaawansowania.