LXQt – KDE na miarę leciwych maszyn
Postęp w rozwoju linuksowych środowisk graficznych ma też swoje ponure oblicze – w miarę dokonywanych zmian, ogromnej rozbudowy środowisk graficznych i ich wygody dla użytkownika, w niepamięć odchodzi termin ‘optymalizacja’. Wszystko robi się coraz ładniejsze i prostsze w użyciu, ale kosztem zasobów naszych maszyn. Faktem jest, że Linux nadal może być ratunkiem dla starszych maszyn, których parametry lata swojej świetności mają już dawno za sobą – ale nie ukrywajmy, trzeba wykazać się niebanalną wiedzą, aby dla takiego komputera poskładać z dostępnych klocków coś sprawnie działającego. Jeżeli już nawet mamy jakaś dystrybucję dedykowaną słabszym sprzętom (np. Lubuntu), to konfiguracja w takim systemie czegokolwiek bywa nieco frapująca. Wygoda nie zawsze idzie w parze z postępem. Lecz na scenie pojawił się nowy gracz, który ułatwi życie osobm, które chciałby skorzystać z dobrodziejstw po części samego potężnego KDE i Qt (które jakby na to nie patrzeć, wydajnościowo wydaje się przerastać GTK). W wyniku połączenia sił deweloperów (to ważne – połączenia sił (sic!)) LXDE oraz Razor-Qt, oglądać na monitorach możemy LXQt.
Mariaż LXDE i Razor-Qt to połączenie najważniejszych cech tych obu środowisk graficznych. Projekt LXDE od zawsze powiązany z GTK, został przepisany przy użyciu Qt we współpracy z twórcami środowiska Razor-Qt, którego to celem było dostarczenie środowiska opartego o Qt dla ludu (z przeciętnymi możliwościami sprzętowymi). Bowiem uściślijmy – do tej pory większość środowisk opiera się o biblioteki GTK, a Qt znajdziemy jedynie w rozbudowanym i ciężki KDE. LXQt ma szansę zmienić tę równowagę na scenie środowisk graficznych i wnieść ożywczy a czasami zbawczy powiem w zmurszałe standardy.
Gra jest na tyle warta świeczki, że deweloperzy LXDE przepisali z wykorzystaniem Qt wiele komponentów środowiska. Menadżer plików PCManFM, konfiguratory menadżerów okien OpenBox i Compton, itp. Do tego dochodzą narzędzia konfiguracyjny zawarte i popełnione na potrzeby Razor-Qt. Efekt? Może nieco surowe w obecnej formie środowisko, ale z wyśmienitą wydajnością, wsparciem dla nadchodzącego serwera wyświetlania Wayland i sporymi możliwościami konfiguracyjnymi. Na dodatek, z paczkami/repozytoriami przygotowanymi na potrzebny najpopularniejszych dystrybucji – Ubuntu, Arch, openSUSE. Oczywiście rozwój LXQt nie oznacza śmierci tradycyjnego LXDE, oczywiście dopóki będą deweloperzy chętni poprawiać i rozwijać to wydanie.
Czy na tym da się pracować? Oczywiście, niemniej, aby cieszyć się w pełni tym, co w zamierzeniu twórców ma oferować LXQt, należy poczekać na dedykowaną dystrybucję, inaczej nawet pomimo zainstalowania pakietów lxqt-* i przelogowaniu się na sesję LXQt, nadal będziemy mieli uruchomionych parę usług domyślnych dla naszej dystrybucji, a w menu wśród narzędzi konfiguracyjnych będzie panował niezły miszmasz.
A gdyby ktoś jednak postanowił już teraz zmierzyć się z temate LXQt, to na tej stronie odnajdziemy odnośniki do repozytoriów z paczkami, jak też przeróżnymi opisami. Tak czy owak – warto mieć na oku ten projekt, bo zapowiada się lekko, estetycznie i dość tradycyjnie (co dla dinozaurów jest zaletą).