Filmulator 0.6.3 – czy to już?
Gdy pojawiły się pierwsze doniesienia o specyficznym edytorze Filmulator, większość użytkowników puściła tę informację mimo uszu. Teraz gdy na salony powrócił w nowej wersji Filmulator 0.6.3, powraca też pytanie – czy już teraz program ten może się do czegoś przydać? To niesprawiedliwe uproszczenie kwestii być albo nie być dla tego edytora, ale sprawdźmy.
Algorytmy algorytmami i teoria teorią, ale jak to wygląda w użytkowaniu? Z pewnością pierwsze co się rzuci nam w oczy to tempo działania programu. Trzeba po prostu uzbroić się w cierpliwość, a nasz komputer w przyzwoitą ilość pamięci RAM (>=4GB). Niestety, podobnie jak w poprzedniej wersji, edytor tworzy miniatury RAWów ślamazarnie. Otwiera je w tempie jako takim, ale próba pracy nad zdjęciem suwakami licznie zgromadzonymi po prawej stronie okna programu to… Kolejna lekcja pokory. Może nie ma dramatu, jeżeli mamy w miarę opracowaną technikę pracy z programem. Gorzej będzie, jeżeli spróbujemy metodą prób i błędów osiągnąć to co nas ucieszy. Warto po prostu przemyśleć każde kliknięcie, bo kolejne będziemy mogli wykonać za następne 8 – 12 sekund. Co to wiele pisać – w obecnych czasach rzecz kompletnie nie do przyjęcia. Dlatego jeżeli komuś nasuną się jakieś sugestie względem optymalizacji wydajności, to warto o tym fakcie poinformować autora.
Aby przetestować program pod Ubuntu 16.04/17.04/17.10 i Mincie 18.xx, można wykorzystać albo paczkę AppImage udostępnioną na stronie projektu, lub repozytorium PPA Highly Explosive:
sudo add-apt-repository ppa:dhor/myway
sudo apt-get update
sudo apt-get install filmulator