Weźcie moje pieniądze i mnie szpiegujcie
W świetle ostatnich premier, zapowiedzi i prezentacji systemów operacyjnych, jeden element jest szczególnie uderzający. Otóż zarówno w pokazanym niedawno [[iOS|iOS 8]], zapowiadanym [[OS X|OS X Yosemite]] oraz wyczekiwanym przez miliony Windows 10 jako gwóźdź wydania i epokowe rozwiązanie jest wymieniane… Wyszukiwanie przez system treści online. Znacie? Znamy, Ubuntu od wersji 12.10 też miało to w standardzie. Lecz rzecz nie jest w tym, kto od kogo to skopiował, lecz w tym, ile jesteśmy w stanie dopłacić za ewentualną utratę prywatności i rozgłoszenie wszem i wobec naszych preferencji konsumenckich i innych. Ubuntu za swoje wyszukiwanie online bezpośrednio z Dasha zebrało potężne cięgi, a co z innymi systemami?
Nie jest wiadome, jak Apple i Microsoft przechowuje lub przesyła informacje wyszukiwane przez użytkowników. Nie jest wiadome, czy te dane będą wykorzystywane do jakichś celów, niemniej jako produkty które trafią do użytkowników za darmo (a darmowy jest i iOS i OS X i pewnie niedługo również Windows 10), będą one oczekiwały czegoś w zamian. Czemu nie miałyby to być wyszukiwane w internecie zainteresowania i potrzeby użytkownika. Dzięki temu handel naszą prywatnością będzie mógł rozkwitnąć z nową siłą i jakością, by nie powiedzieć, że przyćmi wścibskość Google.
Jednak wobec wrzawy jaka podniosła się po ogłoszeniu tego rozwiązania przez Canonical, znaleźć można wiele głosów rozsądnych, które rzeczowo wskazują ew. niebezpieczeństwa takiej metody. Takiej wrzawy w przypadku iOS, OS X i Windows zapewne nie będzie, gdyż profil i świadomość większości użytkowników tych systemów jest zupełnie inna, niż w przypadku użytkowników Ubuntu. Poza tym, przymusowa skala wdrożeń tych systemów pozostawia ogromne możliwości „upolowania” niedoinformowanej ofiary, która beztrosko zapełni bazę danych gigantów swoimi zapytaniami. Niemniej, czy jest w tym coś zdrożonego? Wszak już teraz Google za pomocą swojej wyszukiwarki buduje niezłe profile naszych zainteresowań, by potem podsunąć nam odpowiednie reklamy. Ale wyszukiwarkę Google można zastąpić inną.