Weekend z dystrybucją: SolydXK 2014.07
Wielu użytkowników próbuje używać na pulpicie niesamowitej dystrybucji Debian i wielu z nich ponosi porażkę. Przyczyna jest zwykle ta sama – Debian na pulpity nadaje się średnio, bo to wyśmienita dystrybucja serwerowa. Na pulpicie jest różnie – w wersji stabilnej (obecnie Wheezy) desktopowe oprogramowanie trąci myszką, a zbudowanie samopału opartego na repozytoriach testing/experimental (czyli używanie Sida) nie jest wygodne dla każdego, ani oczywiste w momentach krytycznych. A te się zdarzają – taki urok dystrybucji ciągłej (Sid). Ale Debian fajny jest i to powoduje, że wiele osób z wytęsknieniem oczekuje rozwiązania które pogodzi ową fajność z funkcjonalnością i stabilnością. Jedną z takich prób jest dystrybucja SolydXK.
Geneza
SolydXK wyrósł na marzeniach dostarczenia użytkownikom dystrybucji ciągłej opartej o repozytoria testing/experimental z Debiana. Można by rzec, to jest to co tygrysy lubią najbardziej – brak konieczności reinstalacji co jakiś czas systemu, świeże oprogramowanie, nowinki techniczne, a opieka nad aktualizacjami w SolydXK gwarantuje większą stabilność podczas krytycznych zmian w wersjach bibliotek/pakietów/usług. Odnajdziemy też tu nutkę mięty – deweloperzy SolyXK i Minta deklarują współpracę między sobą i SolydXK obrazuje co mogłoby powstać, gdyby połączenie projektów Linux Mint KDE oraz Linux Mint Debian Edition doszło do skutku.
Programy
SolydXK to tak naprawdę dwie odmiany Debiana – SolydX ze środowiskiem Xfce oraz SolydK z KDE. Dodatkowo rozróżniamy wersję Business (opartą na stabilnych wydaniach Debiana) oraz Home – czyli kontrolowany niestabilny Debian Sid. Testowałem oczywiście zatem wersję SolydX Home, stąd też po instalacji domyślnie w systemie znalazłem:
- Kernel: 3.14.1
- Internet: przeglądarka Firefox, czytnik poczty Thunderbid, Transmission
- Biuro: w wersji Home – Abiword, Gnumeric, w wersji Business – LibreOffice
- Dźwięk i wideo: Exaile, VLC
- Grafika: Shotwell, Simple Scan, GIMP
- Panel: panel Xfce
- Menadżer okien: Xfwm4
- Menadżer plików: Thunar
Repozytoria Debiana są na tyle obszerne, że każdy tam znajdzie coś dla siebie i zaktualizuje powyższy zestaw obowiązkowy programów. Niemniej w porównaniu do Ubuntu i jego PPA, w Debianie na nową wersję programu czasami przyjdzie nam poczekać ciut dłużej. Dodatkowo, nie znajdziemy też w tych repozytoriach wielu zamkniętych rozwiązań typu Skype. I tutaj wkracza na scenę empatia twórców SolydXK, którzy dostarczają w swoich repozytoriach oprogramowanie które ze względów ideologicznych nie może być zawarte w Debianie. To doskonale uzupełnia ofertę programową Debiana i czyni życie użytkowników o wiele prostszym (widnieją tam np. wspomniany Skype, Steam i parę innych perełek).
Niemniej trzeba mieć świadomość, że poza repozytoriami Debiana (i ich wzbogaconą na potrzeby SolydXK kopią), nie znajdziemy zbyt wielu oczywistych źródeł świeżego softu dla tej dystrybucji. Brakuje rozwiązań typu PPA z Ubuntu, a osoby poszukujące wrażeń i najnowszych paczek programów niezbędnych do pracy, są skazane na przekopywanie internetu w poszukiwaniu odpowiednich .debów lub dedykowanych indywidualnych repozytoriów.
Wygląd i obsługa
SolydXK stara się utrzymać spójność stylistyczną i prawie się mu to udaje. Czasem spod tej maski wyłażą jednak nonkonformistyczne rozwiązania Debiana, np. podczas bootowania wypluwające na elegancką czerń naszego monitora jakieś teksty. Po zalogowaniu się wita nas dość standardowy pulpit z panelem na dole, nieciekawymi ikonami (oklepanymi?) i wprowadzającym w miły błąd motywem oxygene-gtk. Przez parę chwil mamy złudzenie, że pracujemy na KDE, ale to tylko złudzenie. Z pewnością w kwestii stylistyki można w SolydXK jeszcze wiele zdziałać. Po paru kliknięciach i wymianie tematów graficznych oraz ikon, całość zaczyna wyglądać nieco bardziej współcześnie.
Dla użytkowników zaznajomionych z obsługą Xfce pulpit nie będzie miał tajemnic. Jeżeli ktoś nie miał do czynienia z Xfce wcześniej – niewielki problem, bowiem panel i menu są czytelne i znajdziemy w nich wszystko co przydatne. Konwencja obsługi środowiska jest na wskroś konserwatywna, zatem pozostaje nam tylko poustawiać całość do swoich wymagań (aktywatory, skróty klawiszy, itp.).
Miłym ukłonem w stronę ułatwienia życia są dedykowane programy do kontroli własnościowych sterowników (Device Driver Manager), obsługi ekranu logowania LightDM oraz startowego splashscreena (Debian Plymouth Manager).
Ciekawą rozrywką w każdym systemie są aktualizacje i nie inaczej jest w SolydXK. Deweloperzy podeszli do tego zadania bardzo odpowiedzialnie i menadżer aktualizacji oprócz pobrania i zainstalowania pakietów wyświetla istotne informacje na temat danej puli nowości. Warto choćby pobieżnie przeglądać te notki, gdyż pozwoli to nieraz uniknąć znanych problemów wynikających z wymiany żywotnych elementów systemu. Np. u mnie po jednej z takich aktualizacji dwie paczki zdecydowały nie instalować się poprawnie (apt-get kończyło pracę z błędem ‘brak połączenia do DBus’) i gdyby nie przeprowadzone śledztwo i wymiana sysvinit-core na systemd-sysv (i tym samym przełączenie się w zupełności na systemd) pewnie opis SolydXK byłby bardziej uszczypliwy.
Wydajność
Tutaj ręce same składają się do braw. Wersja SolydXK z Xfce startuje w około 15 sekund, a po starcie system na swoje potrzeby zużywa zaledwie około 250MB pamięci RAM. To bardzo dobry wynik, gdyż w dobie nowoczesnych dystrybucji mało kto przykłada się do tego, by zejść ze zużyciem pamięci poniżej bariery 400MB. Oczywiście te liczby mogą się zmienić w zależności od programów startowych i usług które zechcemy dodać do autostartu. Samo działanie środowiska nie pozostawia niedomówień – jest szybko, sprawnie, bez zgrzytów, mulenia i innych efektów przeciążonego sprzętu. Tym samym nikłe zapotrzebowanie na moc CPU nie wzbudza wentylatorów do stanów alarmowych, sprzęt się nie grzeje oraz oszczędza nieco baterii. Jedyne do czego można się przyczepić to po raz kolejny estetyka ekranu, a konkretnie brak synchronizacji pionowej w Xfce (czy ściślej mówiąc menadżerze okien Xfwm4) i denerwujące oraz wyglądające chałupniczo zrywanie obrazu w poziomie podczas np. energicznego przesuwania okien, oglądanie video, grach. Lekarstwem na to może być użycie innego menadżera kompozycji, jak choćby wspominany kiedyś przeze mnie Compton.
Mowa końcowa
Chciałoby się powiedzieć – lekka i zwinna dystrybucja dla każdego. Jednak specyfika aktualizacji, informacje o ew. problemach i rozwiązania jak ich uniknąć wymagają od użytkownika czujności na poziomie co najmniej podstawowym (jak też znajomości języka angielskiego). Nie do końca mogą być usatysfakcjonowani fani najświeższych programów z jakiejkolwiek strony świata – brak oficjalnego źródła dodatkowych paczek obok repozytoriów standardowych nieco ogranicza ofertę która dociera do użytkownika SolydXK. Dla niektórych osób nie do przeskoczenia może być użytkowanie środowiska Xfce lub KDE. Jeżeli powyższe mankamenty zbyliśmy machnięciem ręki, to warto wypróbować tę dystrybucję gdy poszukujemy rozwiązania w postaci rolling release (bez konieczności reinstalowania co pół roku), zależy nam na popularności i dostępności softu rozprowadzanego w paczkach .deb (od biedy można się wspomagać paczkami z Ubuntu), jak też pokładamy wiarę w mityczną stabilność Debiana.
Obrazy iso znajdziemy do pobrania na stronie dystrybucji.
Maszyna testowa:
CPU: Intel Core i7 Q 720 1.60GHz
GPU: Mobility Radeon HD 4670
Pamięć: 4GB
HDD: 500GB, 7200rpm, udma6
WiFi: Broadcom BCM43224 802.11a/b/g/n