Weekend z dystrybucją: Salix OS 14.1

Slackware zawsze jawił się jako dystrybucja dla twardzieli. Ale nawet najwięksi twardziele spoglądają niekiedy z zazdrością na użytkowników wygodnie obsługujących swoje systemy operacyjne paroma kliknięciami. Slackware’owi niczego nie brakuje, by też stać się takim wygodnym systemem operacyjnym, jednak żaden z użytkujących go twardzieli nie poczuł potrzeby stworzenia nakładek graficznych i uproszczeń, które czyniły by z tej dystrybucji wygodne narzędzie na miarę XXI wieku, bez potrzeby wkuwania na pamięć specyficznych poleceń, miejsc położenia plików konfiguracyjnych, itp. Tę niefrasobliwość w gospodarowaniu czasem użytkowników naprawia Salix OS, będący Slackwarem dla leniwych.

Geneza

Salix OS to powstała w 2009 roku wariacja w pełni zgodna ze Slackware i jego repozytoriami. Dzięki niemu użytkownicy mają dostęp do rozszerzonej oferty oprogramowania dzięki repozytoriom Salixa, graficznych instalatorów pakietów, automatycznego rozwiązywania zależności i kilku graficznych narzędzi konfiguracyjnych. To wszystko czyni wejście w świat Slackware o wiele prostszym dla osób poszukujących mitycznej przejrzystości systemu (KISS), optymalizacji i jakości działania.

Programy

Salix OS możemy pobrać ze strony projektu w kilku wersjach – różniących się domyślnym środowiskiem graficznym. Mamy zatem wydania posiadające na pokładzie Xfce, Fluxbox, Openbox, KDE, MATE, Ratpoison. Osobiście na potrzeby testu pobrałem Salix OS z MATE 1.8.1.

Salix OS 14.1 to Slackware 14.1, wydany 7 listopada 2013. Zatem, wersje niektórych programów mogą rozczarować, bowiem od tego czasu niewiele było aktualizacji w podstawowych repozytoriach.

  • Kernel: 3.10.17
  • Internet: przeglądarka Firefox (wersja 24!), komunikator Pidgin 2.10, czytnik poczty Claws Mail 3.9.2, Transmission 2.82
  • Biuro: LibreOffice 4.2
  • Dźwięk i wideo: Filmy 3.8.2, Exaile 3.3.2
  • Grafika: GIMP 2.8.6, Viewnior 1.3
  • Panel: Panel MATE 1.8.1
  • Menadżer okien: MATE Marco 1.8.1
  • Menadżer plików: MATE Caja 1.8.1

Domyślny zestaw programów jest dobrany w myśl dewizy “jeden program do konkretnego zadania”. Dlatego w menu nie widzimy 10 odtwarzaczy audio, 5 programów graficznych, itp. Nic nie stoi na przeszkodzie jednak, by je doinstalować.

Rozczarować może nieco świeżość podstawowych pakietów używanych do podstawowych zadań domowych – przeglądarka WWW (świat: wersja 32, tutaj: wersja 24), LibreOffice (świat: 4.3.1, tutaj: 4.2). Ale o dziwo, w repozytorium znajduje się np. Darktable w najnowszej wersji 1.4.2. Jeżeli jednak istnieje jakiś sposób na skorzystanie z najświeższych wersji programów w Salix OS, to nie jest całkiem oczywisty.

Wygląd i obsługa

Salix OS 14.1 w domyślnej formie

Salix OS nie powala wybitnymi doznaniami artystycznymi w swoim wyglądzie. To dość konserwatywny pulpit, może bez wodotrysków ale w pełni funkcjonalny i konfigurowalny. Choć początek może być trudny, z tekstowym instalatorem w ncurses i partycjonowaniem za pomocą fdisk. Podczas bootowania wita nas graficzne menu… LILO (choć nic nie stoi na przeszkodzie, by wymienić je na GRUBa). Następnie delektujemy się tekstowymi komunikatami co i jak się uruchamia w systemie, by ostatecznie wylądować w zgrabnym menadżerze logowania, który z pulpitem na wspólną cechę – wykorzystanie niebieskiego koloru. Same domyślne motywy GTK (w przypadku Xfce, MATE) może nie oszałamiają, ale i nie straszą. Choć niewątpliwie przywodzą na myśl jakąś przebrzmiałą epokę (głównie za sprawą ikon?). Na szczęście bez trudu w menu odnajdziemy Centrum Sterowania, gdzie w Wyglądzie możemy dokonać odpowiednich zmian (pod pobraniu odpowiednich tematów choćby z gnome-look.org).

Obsługa systemu nie nastręcza większych problemów osobom które wychowały się na tradycyjnym Xfce z jednym panelem, bądź GNOME 2.xx z dwoma panelami, czy też KDE. W zależności jakie środowisko wybierzemy, będzie się w nim pracowało na tyle wygodnie, na ile pozwala dane środowisko – sama dystrybucja niczego tutaj nie udziwnia. Mało tego, autorzy zadbali o uzupełnienie domyślnych narzędzi konfiguracyjnych. I tak SalixOS może pochwalić się nieco bardziej wykraczającymi ponad standardy narzędziami do ustawiania czasu, konfiguracji użytkowników, lokalizacji systemu (język, klawiatura), zarządzania usługami uruchamianymi przez system, instalowania kodeków. To bardzo ułatwia administrowanie niektórymi aspektami systemu, które to zmiany bez tych narzędzi i w terminalu robiłoby się zdecydowanie mniej intuicyjnie (osobom nieobeznanym ze specyfiką Slackware).

Ale gwoździem dystrybucji są graficzne narzędzia zarządzające pakietami w Slackware. O ile bowiem nakładka gslapt na slapt-get może być w miarę znana i oczywista, o tyle ułatwienia i ukłony pojawiają się w momencie, gdy zechcemy zbudować automatycznie pakiety niedostępne w wersji binarnej w podstawowych repozytoriach. Na potrzeby takiego zajęcia i usprawnienia korzystania z slapt-src powstał kolejny interfejs graficzny, Sourcery. Gdyby i to było mało, to Salix OS dostarcza również narzędzie tekstowe spi, które łączy w sobie instalację pakietów binarnych jak i ich budowanie z użyciem slapt-src.

Sourcery

Wydajność

Tutaj nie ma zaskoczenia. Jak przystało na stosunkowo minimalistyczną dystrybucję, budowaną z myślą upraszczania rzeczy oczywistych, Salix OX działa i zachowuje się bez zarzutów. Start systemu do pełnego pulpitu zajmuje około 25 sekund, a w wersji MATE (64bit) po starcie mamy zajęte około 200 MB pamięci RAM. To zupełnie przyzwoity wynik i pozwalający przypuszczać, że dystrybucja będzie się dobrze sprawowała na słabszych maszynach.

Sama responsywność i reakcja systemu na nasze działania jest bez zarzutu. Wszystko funkcjonuje sprawnie i zgodnie z oczekiwaniami.

Mowa końcowa

Salix OS to doskonała propozycja dla osób skłaniających się ku filozofii Slackware. Dzięki autorskim rozwiązaniom te skłonności można tylko pogłębić, gdyż uproszczenia w zarządzaniu oprogramowaniem i niuansami systemu są bardzo na miejscu w XXI wieku. Oczywiście jeżeli ktoś nie czuje potrzeby pościgu za najnowszymi wersjami programów. Odwieczny kompromis pomiędzy totalną uniwersalnością kosztem zasobów, a nieco bardziej sterylnym systemem, lecz skrojonym na miarę nawet słabszych maszyn. Wybór należy do użytkownika – który jednak musi być z gatunku użytkowników, który jest świadom co i dlaczego chce wybrać.

Maszyna testowa:
CPU: Intel Core i7 Q 720 1.60GHz
GPU: Mobility Radeon HD 4670
Pamięć: 4GB
HDD: 500GB, 7200rpm, udma6
WiFi: Broadcom BCM43224 802.11a/b/g/n