Bitwa o megabajty w Ubuntu 12.10

Choć wszyscy lubimy nowoczesność i postęp, niosą one ze sobą wymagania i wyrzeczenia, które musi na co dzień ponosić użytkownik. W przypadku Ubuntu 12.10 takim wyrzeczeniem jest oddanie w ręce systemu operacyjnego sporej ilości pamięci RAM, którą to pamięć system wykorzystuje w imię szeroko rozumianej integracji usług i wygody użytkownika. Jak na obecne standardy nie jest to może zatrważająca ilość megabajtów, lecz nie wszyscy dysponują komputerami, które zapewniają min. obecnych standardów jeżeli chodzi o pamięć. Rozwiązaniem dla takich osób są lżejsze dystrybucje (Xubuntu/Lubuntu, Archlinux/Manjaro, itp), lecz są sposoby, by wdrożyć powiew egzotyki jaką niesie ze sobą Ubuntu 12.10 i jego środowisko Unity

Jeżeli mamy za mało pamięci RAM by Ubuntu 12.10 działało sprawnie, mamy dwa wyjścia – dołożyć pamięci lub ograniczyć zapędy Ubuntu do połykania naszych megabajtów. Idąc tropem drugiego spostrzeżenia, obserwujemy co następuje:

  • Ubuntu 12.10 64bitowe świeżo po starcie rozkłada swoje zabawki na ~490MB pamięci RAM,
  • w trakcie używania systemu na potrzeby różnych uruchamianych usług (aktualizacja, konta online, przeszukiwanie sieci) niknie nam kolejne 200 – 250MB
  • Jak widać, systemowe igraszki potrafią zająć nawet i ~750MB. A gdzie reszta programów? Dlatego nie zaleca się instalowania Ubuntu 12.10 (a już na pewno nie wersji 64bitowej), gdy posiadamy od 1GB w dół (nazwijmy rzecz po imieniu – minimum 1GB albo nie instaluj tej dystrybucji). Nawet niegdyś bogato wyglądające 2GB pamięci RAM to obecnie… Ostatni listek na krzewie, targany wichurą przemian i postępu. Ale co tak naprawdę w tym Ubuntu wymaga tyle pamięci?

    Odpowiedź jest oczywista – wszystko w celu zapewnienia użytkownikowi maksymalnej wygody, integracji usług i ‘samo-się-robijności’. Większość, a już na pewno nowi użytkownicy są zachwyceni komunikatami o dostępnych aktualizacjach, sterownikach, połączeniu programów z usługami online (Flickr, Facebook, itp), integracją chmury z systemem (UbuntuOne) i innymi drobnostkami ułatwiającymi życie (OneConf, Gwibber, Jabber i inne). Wszystko w tym Ubuntu jest pod palcem, a czego nie ma, to nie żal. Jak widać powyżej, cena za komfort jest jaka jest, ale jeżeli ktoś zdecyduje się poświęcić nieco automatyki systemowej, może wyprowadzić Ubuntu do stanu używalności nawet na 1GB pamięci. Czy to skomplikowany proces? Zależy. Zależy od naszej świadomości, jaka funkcja systemu jest nam potrzebna, a jaka mniej, oraz czy radzimy sobie jako tako w konsoli. Gdy odpowiemy sobie już na te pytania i jesteśmy w stanie odrzucić niektóre udogodnienia, przystępujemy do wielkiego sprzątania…

    Kilka minut przed: Ubuntu 12.10, stan pamięci po uruchomieniu systemu: zajęte 495MB

  • Wyłączamy automatyczną aktualizację – dzięki temu nie będzie się pojawiał nam od czasu do czasu proces zabierając 80MB pamięci (update-manager). Udajemy się w tym celu do Ustawień Systemu -> Zasoby Oprogramowania -> Aktualizacje -> Okres sprawdzania aktualizacji: Nigdy. Od tej pory aktualizację wykonujemy samodzielnie.

    Software Manager
    >> Oszczędność: 80MB *
  • Jeżeli nie zamierzamy korzystać z dobrodziejstw OneConf (instalacja tego samego zestawu oprogramowania na kilku komputerach), możemy wyłączyć tę usługę. Nie da się się odinstalować, gdyż zależności pociągną inne żywotne fragmenty systemu, dlatego – stopujemy ją ręcznie:

    oneconf-service --stop

    … i na przyszłość zapobiegamy jej uruchomieniu (usuwamy prawa do wykonywanie skryptów):

    sudo chmod a-x /usr/share/oneconf/oneconf-service
    sudo chmod a-x /usr/share/oneconf/oneconf-query
    sudo chmod a-x /usr/share/oneconf/oneconf-update

    >> Oszczędność: 75MB *

  • Nie korzystamy z UbuntuOne (chmura i nasze miejsce na dysku w sieci, sklep z muzyką) – odinstalowujemy klienta tej usługi.

    sudo apt-get remove --purge ubuntuone-syncdaemon

    >> Oszczędność: 40MB *

  • Soczewki pozwalające skupić się na konkretnych wynikach przeszukiwania dysku. Jeżeli któreś nie są dla nas istotne, możemy je odinstalować. Na początek – przeszukiwanie zdjęć (przy kolekcji z samymi zdjęciami RAW mało użyteczne):

    sudo apt-get remove --purge unity-lens-photos

    >> Oszczędność: 24MB

  • Unity-lens-video – kolejna soczewka niekoniecznie potrzebna do szczęścia, jeżeli nie lubujemy się w przeszukiwaniach materiałów wideo.

    sudo apt-get remove --purge unity-lens-video

    >> Oszczędność: 15MB

  • Jeżeli nie posiadamy adaptera Bluetooth – możemy wyrzucić szwendający się po pamięci aplet. Najlepiej wyłączyć go w programach startowych. Lecz aby nie było za łatwo, żywotne części systemu są ukryte po uruchomieniu gnome-session-properties (odpowiada za programy startowe użytkownika). Potrzebujemy małego triku, aby stały się widoczne:

    sudo sed --in-place 's/NoDisplay=true/NoDisplay=false/g' /etc/xdg/autostart/*.desktop

    Odpalamy gnome-session-properties (jako użytkownik, bez sudo) i odznaczamy Menadżer Bluetooth.

    >> Oszczędność: 13MB

  • Ponieważ wyłączyliśmy automatyczną aktualizację, nie potrzebujemy też informowania nas o dostępnych zmianach – wyłączamy update-notifier. Uruchamiamy gnome-session-properties i odznaczamy Powiadamianie o aktualizacjach.

    >> Oszczędność: 13MB

  • Ubuntu-lens-shopping – nie zamierzamy kupować w sklepach online – nie potrzebujemy i tej wtyczki.

    sudo apt-get remove --purge unity-lens-shopping

    >> Oszczędność: 10MB

  • Nie jesteśmy użytkownikami usług oferowanych i obsługiwanych przez Gwibber (nie tweatujemy, nie wrzucamy nic na Facebooka) – wyrzucamy go zatem z systemu:

    sudo apt-get remove --purge unity-gwibber-daemon

    >> Oszczędność: 8MB

  • Nic się nam nie psuje w systemie i nie zamierzamy zgłaszać błędów – odinstalowujemy whoopsie.

    sudo apt-get remove --purge whoopsie

    >> Oszczędność: 5MB

  • Niepozorne unity-scope-musicstores wspomaga integrację Dasha ze sklepami z muzyką.

    sudo apt-get remove --purge unity-scope-musicstores

    >> Oszczędność: 5MB

  • Modem-manager jest nam zbędny, jeżeli nie posiadamy i nie zamierzamy podłączać do komputera mobilnego dostępu do internetu (GSM, UMTS, itp).

    sudo apt-get remove --purge modemmanager

    >> Oszczędność: 3MB

  • * oszczędność ujawniająca się w trakcie użytkowania systemu

    Koniec.

    Kilka minut po: Ubuntu 12.10, stan pamięci po uruchomieniu systemu: zajęte 398MB

    Gdy opadnie pył po przemeblowaniu, robimy bilans zysków i strat. System spuścił nieco z tonu i z początkowych 495MB świeżo po starcie wymaga teraz 398MB (UWAGA – cały czas testujemy i rozmawiamy o systemie 64bitowym – 32bity są oszczędniejsze). Niewiele? Jak dobrze policzyć okazuje się jednak, że w porywach oszczędzamy do ~300MB. A to już napawa optymizmem. A nawet lepiej, bo temat można pociągnąć dalej – np. usługa goa-daemon trzyma 35MB pamięci – jeżeli nie korzystamy z gnome-online-accounts i integracji niektórych programów (np. Shotwell -> Flickr), możemy ją odinstalować. Jeżeli Centrum Oprogramowania jest dla za nas ciężki, używajmy Synaptica, itp., itd.

    Oczywiście, wszystko to odbyło się kosztem naszej wygody – Dash oferuje mniej możliwości przeszukiwania zasobów dysku lub internetu, nie jesteśmy do końca zintegrowani z Facebookiem i innymi socjalnymi udostępniaczami treści, aktualizację musimy wykonać ręcznie, itp. Ale dzięki temu programy które uruchamiamy i na których pracujemy mają więcej przestrzeni życiowej. Nie oznacza to też, że tak zmodyfikowane Ubuntu 12.10 będzie śmigało bez zarzutów jeżeli nadal wszystko będzie się kotłowało w 1GB RAMu. Postępu i rozwoju nie unikniemy, lecz powyższe z powodzeniem można zastosować, jeżeli chcemy jakoś ogarnąć nasz jeszcze nie emerytowany sprzęt, a niekoniecznie godzimy się na ascetyzm lżejszych dystrybucji (choć tak okrojone Ubuntu – też zasadniczo może się zaliczać do tej grupy).