Valve: Koniec ze wsparciem 32bit – koniec z Ubuntu
Wydawało się już, że Canonical ze swoim Ubuntu jest na dobrej drodze by odbudować wizerunek tej dystrybucji. Powrót do GNOME, rozsądne poprawki pulpitu, zestaw pożytecznych rozszerzeń, optymalizacji wydajności. I nagle przypominają sobie o koncepcyjnej i dogłębnie przemyślanej, ale zupełnie nieżyciowa decyzji. Canonical mówi – „Hej, Ubuntu 19.10 nie będzie miało już nic wspólnego z 32 bitowymi bibliotekami”. Tłum szaleje, a deweloperzy… Nieśpiesznie, ale wycofują swoje poparcie dla Ubuntu. Nie wszyscy, ale brak oficjalnego wsparcia dla klienta Steam może odbić się czkawką w przyszłości. Wielu osobom.
O co tyle krzyku? Przecież porzucenie i386 zapowiadano już od lat. Canonical rozpoczęło ten proces od rezygnacji z oficjalnych obrazów instalacyjnych dla tej architektury. Jednak biblioteki 32 bitowe nadal były dostępne w systemie i jakoś to wszystko się kręciło. Teraz Canonical zrobiło kolejny krok i zapowiedziało usunięcie również i tego elementu utrzymującego pomost pomiędzy teraźniejszością a technologią ubiegłego wieku. Czyż nie o to chodzi? Czyż nie cierpimy z powodu rozdrobienia, rozwarstwienia i prób pogodzenia piekła z niebem i przeszłości z przyszłością? W świecie zero-jedynkowym nabiera to dodatkowego wydźwięku oraz znaczenia – bo kto chce przegonić czasy nie może biec z balastem u nóg. Dlatego Canonical zarządza porządki, biblioteki znikają i wszystko jest na najlepszej drodze do dominacji nad światem? Nie do końca.
Jednak posady tego świata tkwią tak głęboko w zaszłościach z przeszłości, że wiele używanych przez nas rozwiązań pamięta jeszcze czasy Cesarstwa Rzymskiego. Tak samo 32 bity będą naszym przekleństwem przez najbliższe lata. Pierwsze sygnały ku temu dało Valve (tak, ci fajni kolesie od Protona). Koniec wsparcia ogłoszony przez Canonical skwitowali krótko: Ubuntu przestaje być naszą polecaną i wspieraną platformą.
Okazuje się bowiem, że o ile świat idzie do przodu, o to wiele klasycznych tytułów nikt ani myśli przepisywać z uwzględnieniem obecnych realiów. Klasyka rządzi się jednak prawami sentymentu. A wiodącą platformą dla graczy wciąż pozostaje Windows i deweloperzy tworzący oprogramowanie dla tego systemu muszą podążać za stadem, czyli – pisać pod najmniejszy wspólny mianownik. A dopóki Windows 10 całkowicie nie zawładnie światem, tym mianownikiem są owe nieszczęsne 32 bity. A Valve musi grać, tak jak im deweloperzy zagrają. A to się porobiło, prawda?
Antagoniści Valve może się nawet i ucieszą z tego faktu. Jednak zerwanie z 32 bitową przeszłością oznacza podobne problemy z komercyjnym oprogramowaniem od wielu dostawców, choćby GoG. Aż po projekt WINE i ewentualne problemy jakie już zasugerowali deweloperzy tego projektu. Samo Valve określiło status przyszłej oficjalnej dystrybucji jako TBD, czyli – „to się jeszcze okaże”.
Fakty są nieubłagane. Ubuntu pozostaje najpopularniejszą dystrybucją Linuksa. Canonical potrafiło opanować specyficzną formułę GNOME i zaoferować użytkownikowi out-of-the-box środowisko do pracy. Z drugiej jednak strony, Valve robi wszystko, aby ułatwić graczom życie niezależnie od platformy operacyjnej. Steam to nadal najpopularniejsze rozwiązanie dla graczy. Linux od miesięcy próbuje odzyskać swoje 1% udziałów na Steamie. Gracze lubią wygodę.
Bo owszem, problem braku bibliotek 32 bit można obejść. Korzystając ze starych wersji np. z Ubuntu 18.04. Lub uciekając się do kontenerów i wrzucenia doń klienta Steam. Ale to w żaden sposób nie stanowi zachęty dla graczy, by ponownie zmagać się z dziwactwami Linuksa. Ani dla deweloperów, którzy nawet ze względów ideologicznych chcieliby wspierać wolny system.
Czy twórcy dystrybucji podejmą walkę o graczy? Im bardziej egzotyczna będzie to dystrybucja, tym będzie trudniej. Co więcej, sami gracze jako tacy nie stanowią już subkultury. Większość z nas docenia lub doceniłaby możliwość odpalenia natywnego klienta, uruchomienia gry i mordowaniu kosmitów przez pozostałe z całego naszego dnia dnia 30 minut wolnego czasu. Kombinowanie z grami rodem z początków obecnego wieku w niczym nie nawiązuje i nie gloryfikuje postępu jaki poczyniła nasza cywilizacja i samo Open Source. Komu powinno bardziej na tym zależeć? Deweloperom, komercyjnym platformom czy twórcom dystrybucji? Czas pokaże, kto umrze a kto żyć będzie.
AKTUALIZACJA
Wygląda na to, że Canonical chciało zabrzmieć profesjonalnie i publiczność nie zrozumiała ich intencji. Teraz oficjalną deklaracją jest pozostawienie w przyszłych wydaniach Ubuntu 32 bitowych paczek w wersji znanej z Ubuntu 18.04 LTS.