Pixeluvo 1.3.4 – komercyjna nadzieja dla grafików?
Nie oszukujmy się – sytuacja rastrowych edytorów grafiki dla Linuksa jest nieciekawa. Sztandarowy GIMP od kilku lat próbujący nadgonić obecne standardy, specyficzny Fotoxx, nieco nijaka Pinta. Gdyby nie zupełnie samowystarczalna forma i oferta edytorów RAW, byłoby ciężko przeciętnemu fotografowi dokonać ciekawego retuszu przy użyciu Linuksa. Szukając desperacko ratunku w komercyjnym oprogramowaniu, przeżyjemy kolejne rozczarowanie – oprócz wolno rozwijanego Paint Supreme, rynek nie chce pieniędzy od linuksowych grafików. A przynajmniej nie chciał, do momentu pojawienia się programu Pixeluvo.
Pixeluvo to jest to, czego brakowało Linuksowi od dawien dawna – nowoczesny, wygodny i świetnie wyglądający edytor grafiki rastrowej. Na dodatek radzący sobie również z wywoływaniem plików RAW, obsługujący warstwy, maski, posiadający mnóstwo filtrów, świetne narzędzia do automatycznego zaznaczania obszarów, malowania efektami i długo by jeszcze wymieniać. Wszystko to podane w formie intuicyjnego interfejsu, bez nadmiernego zagłębiania się w matematyczne parametry filtrów.
Do czego może się przydać Pixeluvo? Praktycznie do całości szeroko pojętego retuszu zdjęć i obróbki grafiki. Oferta jest nie do pogardzenia również dla średnio zaawansowanych fotografów, a to dzięki dostępnej od poprzedniej wersji 32bitowej obsługi wywoływania cyfrowych zdjęć RAW. Może konwerter nie przytłacza mnogością opcji (vide Darktable, Photivo, Rawtherapee), ale z pewnością docenią to osoby chcące po prostu popracować nad zdjęciem, bez przedzierania się przez gąszcz opcji.
Użytkowanie całości jest bardzo intuicyjne – osoby pracujące do tej pory na innych programach nie powinny napotkać tu na jakiekolwiek trudności. Tworzenie warstw, dodawanie masek (z zaznaczenia), efekty przejść, narzędziówka po lewej stronie i opcje narzędzi na samym dole – praktycznie to wszystko co musimy kontrolować. Jedyne, co wymaga wyjaśnienia, to specyfika pracy na obrazie RAW z precyzją 32bitową – pracujemy tak, dopóki nie przekształcimy całości naszej pracy do trybu 8bitowej bitmapy, by nanosić na nią stratne efekty wyostrzania, blurowania, czyszczenia zawartości, itp. W trybie obróbki zdjęcia RAW mamy dostęp do dodawania kolejnych warstw (także tych z efektami), wybierania rejonów podlegających przekształceniu (maska dla warstwy). Trik polega na tym, żeby zachować bazową warstwę RAW, a uzyskamy to duplikując ją i rasteryzując, by na tak powstałej warstwie wykonywać operacje stratnej obróbki. Wtedy możemy mówić o jakimś zachowaniu 32bitowej jakości obrazu.
Pixeluvo możemy wypróbować przed zakupem – w tym celu należy pobrać ze strony stosowny pakiet (deb, rpm) i zainstalować 30 dniową wersję testową (z rozdzielczością plików wynikowych do 800×800).
A co jeśli nasza dystrybucja nie obsługuje deb/rpm? Wystarczy taką paczkę rozpakować (w Manjaro instalujemy np. polecenie dpkg):
dpkg -X nazwa_paczki ./
W otrzymanym katalogu znajdziemy wszystko co trzeba (na binarkę natkniemy się w katalogu opt/pixeluvo/bin).
Jak już wspomniałem, praca w programie przebiega w miłej atmosferze zrozumienia, ale aby uczynić ja jeszcze milszą, warto zapoznać się z dokumentacją opisującą możliwości narzędzi, jak też podpowiadającą co i jak.
Czy Pixeluvo to hit totalny? Różnie na to można patrzeć. Ze względu na jakość programu, prostotę obsługi, szybkość działania i możliwości – to hit. Z pewnością GIMP w rękach zaprawionego w bojach grafika daje większe możliwości, ale w Pixeluvo sporo rzeczy zrobimy szybciej niż w GIMPie. Naturalnie, że Darktable czy Rawtherapee bije Pixeluvo w kwestii jakości oprawiania plików RAW, lecz ponownie – w Pixeluvo efekty uzyskamy szybciej. To program dla ceniących swóch czas.
Rabat, kupon, promo, gift…
Jeżeli ktoś zastanawia się nad zakupem tego programu, a cena wydaje mu się nieco zaporowa, to podczas zamówienia można wykorzystać i aktywować kupon o nazwie BIGBUDGET. Uzyskamy w ten sposób 50% zniżki.