Megatony zdjęć i jBrout

Jeżeli ktoś nie lubi chadzać utartymi ścieżkami przez dziedzinę zarządzania kolekcją zdjęć, to jBrout stanowi jeden ze skrótów, który pozwoli ominąć nudne standardy, które w tej tematyce promują gThumb, Shotwell, digiKam czy Picasa. Nie oznacza to, że coś jest nie tak z tymi programami – po prostu być może ktoś poszukuje zupełnie innego podejścia do organizowania zbiorów swoich zdjęć…

Sam jBrout wygląda bardzo niepozornie, choć trąci nowoczesnością z racji rozbudowanego systemu pluginów. Ot, okno, cztery ikonki, cztery karty i najważniejsze co rzuca się w oczy – możliwość dodania albumów. I na samym wstępie musimy zrozumieć zasadę, według której jBrout będzie tworzył i zarządzał naszymi albumami. Mianowicie, program nie posługuje się w tym celu bazą danych i na dodatek operuje na ułożonej już przez nas strukturze kolekcji (Album=Folder). Wystarczy wybrać folder ze zdjęciami, dodać go do programu (Add folder) i to wszystko. Gdzie tu zatem zarządzanie? Otóż jBrout wykorzystuje datę ich wykonania oraz nadane przez nas etykiety. Nadawane przez nas etykiety, co istotne, są zapisywane jako tagi IPTC bezpośrednio w zdjęciu, podobnie jak komentarz do takiego zdjęcia. Program pozwala także na ocenę materiału, modyfikację daty powstania (tag Exif) oraz ułożenia fotografii (bezstratny obrót lub odbicie), jak też ustawienie komentarza dla całego albumu (plik .txt w katalogu ze zdjęciami). Aby pokazać obrazy, jBrout wykorzystuje zaszyty w RAWach (tak, program obsługuje RAWy, głównie) podgląd jpeg – nie zasypuje zatem dysku tworzonymi miniaturami. Jeżeli plik nie ma zaszytej miniatury (np. jest to zwykły jpeg) – po zaznaczeniu obrazów, prawym przyciskiem wywołujemy menu z którego wybieramy ‘Operations -> Rebuild thumbnail’.

jBrout i kilka zdjęć

Tak specyficzne podejście umożliwia dość znaczne oszczędności naszego dysku (brak bazy danych, miniatur i innych specyficznych elementów dowiązanych do pliku), nie reorganizuje narzuconego już przez nas porządku układania zdjęć (np. foldery wg. daty lub nazw tematycznych), jak też czyni całą kolekcję i jej późniejsze przeszukiwanie bardzo mobilną – możemy zmieniać katalogi, przenosić zdjęcia, itp. Minusem jednak jest ponowne otwieranie takiej kolekcji – jBrout za każdym razem skanuje pliki we wskazanym folderze/albumie, co oczywiście przy dużej liczbie zdjęć może chwilę potrwać.

A z innych atrakcji warto wspomnieć system pluginów tego programu, stwarzający dodatkowe, świetne możliwości. Pojawiają się one przeważnie po zaznaczeniu pliku/plików i kliknięciu nań prawy przyciskiem. Mamy wtedy do dyspozycji export wybranych plików do serwisów PicasaWeb, Flickr, stworzenie galerii html, wysłanie plików na konto FTP lub jako email. W utworzonym jednym kliknięciem serwerze HTTP możemy udostępnić szerokiemu światu zdjęcia w postaci naprędce skleconej galerii. Menu ‘File -> External tools’ daje szansę na wskazanie programów, w których chcielibyśmy ewentualnie obrabiać wskazane obrazy (bez niszczenia naszych tagów ITPC i innych). Takich możliwości jest o wiele więcej, choć nie wszystkie działają na miarę wydania stabilnego – którym w obecnej formie jBrout jednak nie jest. Na wypadek, gdyby ktoś chciał dogłębniej zainteresować się możliwościami programu, pod tym adresem znajduje się obszerna instrukcja obsługi (niestety, do dość starej wersji programu).

Pewnie z powodu stabilności (choć u mnie nie działa tylko opcje Media Share) jBrouta na próżno szukać w repozytoriach – należy posiłkować się paczką .deb przygotowaną przez autorów. W sumie – można to nawet uprościć, dodając autorskie repozytorium do systemu.

Ponieważ nie jest to niestety PPA, musimy ręcznie wyedytować plik /etc/apt/sources.list:

sudo gedit /etc/apt/sources.list

… i dodać linijkę:

deb http://jbrout.free.fr/download/debian binary/

Następnie pozostaje już tylko:

sudo apt-get update
sudo apt-get install jbrout