digiKam 6.4.0 nas pogania
Czasami dobre programy mają szybszy cykl wydawniczy od naszej kreatywności. I tak oto digiKam 6.4.0 ukazuje się zaledwie dwa miesiące po poprzedniej wersji i wielu fotografów nie zdążyło nawet przez ten czas zapełnić szuflady nowymi kadrami. Niemniej, program po raz kolejny jest wart przetestowania i oferuje swoim użytkownikom niebagatelne rozwinięcia.
Z tytułowym programem zetknął się zapewne każdy fotograf organizujący swój warsztat pracy na Linuksie. Ten menedżer i edytor zdjęć (z naciskiem na menedżer) to od lat flagowa oferta dla każdego artysty. Plejada możliwości jakie odkryjemy w digiKam jest zaprzeczeniem wielu innych rozwiązań skupionych wokół koncepcji KISS. Czego my tu nie znajdziemy – od zlepiania kadrów w „miękkie” HDR (Enfuse), tworzenie panoram, wykrywanie twarzy i z wersji na wersję coraz bardziej zaawansowaną obróbkę oraz zarządzanie kolekcją.
W 6.4.0 o 14 sztuk zwiększono pulę wtyczek DPlugins, zaprezentowanych wraz z nową serią (6.x). Do formatu wtyczki przepisano funkcję wczytywania obrazów – z obsługą wszystkich rozpoznawalnych formatów, w tym RAW, HEIF (Apple), PNG, JPEG, PGF i inne. Nową wtyczką jest też importowanie plików RAW z zewnętrznego źródła. Dzięki temu możliwym stało się używanie takich edytorów jak RawTherapee czy Darktable na potrzeby obróbki RAW. Sama edycja obrazu została wzbogacona o narzędzie klonowania. Nie trzeba chyba nikogo uświadamiać, na ile upraszcza to proces czyszczenia zdjęć z niechcianych elementów.
Program pojawi się zapewne niebawem w większości repozytoriów w większości dystrybucji. Tymczasem uniwersalną paczkę AppImage możemy znaleźć pod tym adresem.