Azure i jego 40% Linuksów

Przeobrażenia jakie przechodzi Microsoft ostatnimi laty nie są czymś co można zbyć wzruszeniem ramion. Owszem, można zignorować ich najnowszy system Windows 10, jednak inne obszary działań na których do tej pory nie widzieliśmy Microsoftu zaczynają wyglądać coraz ciekawiej. I to nawet nie za sprawą produktów samego giganta z Redmond, ale coraz większej więzi i stosowania rozwiązań opensource. W tym a nawet przede wszystkim – Linuksa. Choćby dzieło ich życia, chmura Azure. Niedawno Microsoft pochwalił się, że 40% używanych w niej maszyn wirtualnych to Linuksy.

Klienci Azure już teraz mogą wybierać pomiędzy wieloma dystrybucjami Linuksa. Co jest znamienne, są to dystrybucje i obrazy które oficjalnie wspiera Microsoft i żaden klient nie jest pozostawiony sam sobie. Wykupując usługę może również oczekiwać pełnoprawnej pomocy technicznej. Dzięki współpracy Microsoftu z Canonical, Red Hat, SUSE, Oracle i innych, możemy bezstresowo korzystać w Azure z obrazów takich dystrybucji jak Debian, Ubuntu, CoreOS, SLES, openSUSE, RHEL, CentOS i Oracle Linux.

Jeszcze kilka miesięcy temu Microsoft informował, że udział Linuksów w Azure to blisko 1/3 wszystkich maszyn wirtualnych. Wynika z tego, że dokonał się niemal 8 – 10% skok udziałów naszego ulubionego systemu operacyjnego. Gdyby takie tempo się utrzymało, już w przyszłym roku możemy oczekiwać anonsu, że Azure zostało zdominowane przez Linuksa. Nie są to gołosłowne życzenia, gdyż Microsoft już teraz zadeklarował, że podjął strategiczne partnerstwo z dostawcami OSS. To jasny i klarowny sygnał, że są świadomi tego, że poziom wsparcia dla Linuksa w Azure musi rosnąć i stanowi przyszłość tej chmury.

Z powyższym jest związana kolejna nowość na Azure. Microsoft poinformował bowiem, że od tej chwili klienci tworzący nowe maszyny wirtualne mogą wybrać do instalacji obraz dystrybucji Kali Linux. Ta zbudowana z wykorzystaniem Debiana dystrybucja stanowi doskonałą bazę do wszelakich testów penetracyjnych i uszczelniania bezpieczeństwa usług serwerowych.