Kto gra pierwsze skrzypce w operze, czyli Vivaldi Technical Preview 3

Spore zamieszanie na scenie przeglądarek wywołało pojawienie się projektu Vivaldi, sygnowanego przez ojców stworzycieli sławnej Opery – a przynajmniej takiej, jaką była do wersji 12. Przeglądarek ci u nas w bród, dlatego każda następna próbująca strącić z piedestału namaszczoną trójcę musi zderzyć się z początkową milczącą dezaprobatą społeczności. Inaczej, musi tę społeczność czymś oczarować i czymś przyciągnąć. Czy Vivaldi będzie taką przeglądarką? Niedawno ukazał się jej trzeci pokaz przedpremierowy i Vivaldi T3 1.0.162 zaczyna nabierać rumieńców. A jak wypada na tle konkurencji w podstawowym kryterium oceny – czyli gospodarowaniu zasobami naszego komputera?

Jon Stephenson von Tetzchner ma prosty przepis na rewolucyjny produkt – oddać użytkowniki za pomocą przeglądarki panowanie nad internetem. Podgląd techniczny Vivaldiego może jeszcze tego nie umożliwia, ale roztacza wokół nas smakowitą woń końcowego wypieku. To co widzimy po uruchomieniu przeglądarki to dość oszczędny i minimalistyczny interfejs (Numix?). Jednak już na początku intryguje lewy boczny pasek, gdzie znajdziemy zapowiedź klienta poczty oraz odnośniki do menadżera zakładek, kontaktów, pobierania oraz, uwaga, notatek. Ciekawa i innowacyjna funkcja wykonywania podręcznych zapisków pozwala odnotować co nam aktualnie chodzi po głowie, załączyć zrzut witryny WWW, jej URL oraz dopiąć do notki jakiś załącznik. Kolejnym ukłonem w stronę ciekawskiego użytkownika są ustawienia przeglądarki, gdzie natkniemy się na kolejne novum, a mianowicie konfigurowalne skróty klawiszowe pod które możemy podczepić dowolną funkcję Vivaldiego. Brawa.

Vivaldi T3
Niemniej jak na podgląd przystało, niewiele znajdziemy na razie ustawień technicznych – zatem nic o rozszerzeniach, ustawieniach proxy, pamięci podręcznej, itp. Sprytniejsi zauważą, że działają jednak wywoływane z paska URL panele konfiguracyjne – np. vivaldi://about, vivaldi://mem, vivaldi://flags i tak dalej. Kolejne spostrzeżenie to fakt wykorzystania w Vivaldim całego zestawu technologii rodem z Chromium i Google Chrome. Innymi słowy, Vivaldi pod maską to kolejny klon wspomnianych przeglądarek. Mamy zatem i silnik renderujący Blink oraz obsługę JavaScript przez V8.

Vivaldi od strony opcji i możliwości może się podobać. Jest sprytny, wygodny, konfigurowalny i ma ambicje oraz świeże pomysły. Oby tak dalej. A co z zapowiadaną „lekkością” przeglądarki? Jak Vivaldi wypada w testach i zużyciu pamięci? Na początek Octane Benchmark:




Czy w teście dedykowanym silnikowi V8 dziwi kogoś dominacja przeglądarek zbudowanych z wykorzystaniem właśnie V8? Na plus warto odnotować dobry wynik Firefoksa oraz na minus jednak słabszą kondycję Vivaldiego (tryb debugowania?). A co na to Sunspider?




Jakby na to nie patrzeć, zwycięża Firefox. Tuż za nim Google Chrome i Chromium Browser, Opera w niezłej kondycji oraz znowu rozczarowujący Vivaldi. A ostatecznie – ile na te cuda potrzeba pamięci RAM?




W tym zestawieniu błyszczy Firefox i Midori. Otwierane było pięć kart (onet.pl, wp.pl, interia.pl, flickr.com, youtube.com) i taka ich ilość wystarczyła, aby potwierdzić ogromny apetyt Blink/V8 na pamięć – przeglądarki z tą technologią zużywają trzy razy tyle pamięci co Firefox. Wśród nich również Vivaldi.

Cóż, póki co wykorzystanie zasobów komputera i prędkość to nie są elementy, które będę determinowały wybór Vivaldiego jako głównej przeglądarki. Ładnie przemyślane opcje i funkcje przyćmiewa nieco fakt zajmowanej pamięci – choć akurat to można wybaczyć mając na względzie spowinowacenie z Google Chrome. Jednak szybkość przeglądarki nieco odstaje od osiągów V8, choć bądźmy też sprawiedliwi – nie jest to aż tak dramatyczna różnica. Niemniej, trzeba będzie poczekać na oficjalne wydanie i wyniki finalnej kompilacji programu.

Vivaldi występuje w wersji 32 i 64bitowej i takie paczki deb oraz rpm można pobrać ze strony projektu.