Flowblade 0.18

Na uboczu głównego nurtu nieliniowych edytorów wideo dla Linuksa rozwijany jest niepozorny Flowblade. Nie zabiega on o medialny rozgłos, ale kryje się w pieleszach odchodzącego w niebyt Google Code i nieśmiało daje od czasu do czasu znak życia. Tym razem przypomina o sobie wersją 0.18, której na próżno szukać w popularnych repozytoriach lub PPA (chyba tylko archlinuksowy AUR ma go w swoich zasobach). To niedopuszczalne zaniedbanie, podobnie jak użyty przymiotnik „niepozorny”. Flowblade 0.18 jest bogaty w filtry, działa nad wyraz sprawnie i o dziwo stabilnie.

Flowblade 0.18
Flowblade to wielościeżkowy, nieliniowy edytor wideo, skazany poniekąd na sukces – napisany w Pythonie interfejs dający dostęp do możliwości doskonałego silnika multimedialnego MLT. Choć podobne założenia mają też inne tego typu programy (OpenShot, Kdenlive), to Flowblade realizuje to na swój udany sposób. Przede wszystkim oferuje sporo przeróżnych filtrów audio i wideo, których użycie nie jest obarczone aż takim ryzykiem wysypania się programu jak w innych narzędziach podobnego przeznaczenia. Do tego posiada czytelny interfejs i może się spodobać zarówno początkującym jak i nieco bardziej zaawansowanym użytkownikom.

Wydanie 0.18 dorzuca swoje trzy grosze do optymistycznego wizerunku całości:

  • Względne ścieżki dla plików medialnych. Jeżeli plik nie zostanie znaleziony z wykorzystaniem ścieżki bezwzględnej, jest poszukiwany w podkatalogach przynależnych do projektu,
  • Zapis kopii bezpieczeństwa – zapisuje cały projekt w katalogu przeznaczonym na backupy,
  • Relinker plików w łatwy sposób podmieni brakujące media,
  • Sekwencyjne renderowanie projektu,
  • Zmiany w niektórych filtrach, poprawki błędów.

Jak wspomniałem na początku, program instaluje się w barbarzyński sposób (przynajmniej w Ubuntu, Mincie i Debianie). Pobraną ze strony projektu paczkę deb należy dwukliknąć, by resztę dokończył za nas menadżer oprogramowania.

W lepszej sytuacji są użytkownicy Manjaro i Arch Linuksa:

yaourt -S flowblade