Vivaldi w pierwszym podglądzie technicznym
20 mln osób na świecie nadal używa przeglądarki Opera 12, czyli reliktu minionej epoki. Za nic mają postęp i wciąż tkwią przy tym co oferowała Opera w czasach swojej świetności, gdy była nastawiona na potrzeby wymagających użytkowników. Wobec powyższego, dawny CEO Opery Jon von Tetzchner postanowił wskrzesić koncepcję przeglądarki wzbogaconej o przeróżne udogodnienia i ogłosił pierwszą wersję podglądową produktu o nazwie Vivaldi.
Czy w związku z tym zostaliśmy skazani na szarą codzienność z przeglądarkami, które w sumie rzeczy wyglądają i wykonują podobnie swoją pracę? Nic z tego. Wspomniany Jon von Tetzchner, jeden z twórców i przez długi czas CEO Opery postanowił przyłożyć rękę i swojego doświadczenia do projektu Vivaldi. Tym samym Vivaldi ma się stać tym, czym była dawniej Opera – zestawem zespolonych narzędzi do wprawnego i zaawansowanego poruszania się po odmętach internetu.
Co to oznacza? Vivaldi otrzymał rozbudowany system skrótów klawiszowych, powrócił boczny panel z zakładkami, notatkami, obsługą kontaktów i poczty (wkrótce). Możliwe jest grupowanie kart, a w przyszłości po stronach będziemy się poruszali za pomocą gestów, a sam Vivaldi nauczy się obsługi wtyczek i synchronizacji danych użytkownika.
A wszystko to osiągniętego dzięki… [[Blink_(silnik)|Blink]] i Chromium. Pierwsza publiczna i mocno testowa wersja programu występuje w wersji 64bitowej zarówno w paczce deb jak i rpm, a znajdziemy je na głównej stronie projektu.
Co można powiedzieć o tej przeglądarce po dłuższej chwili użytkowania? Jest szybka, lubi pamięć RAM oraz ma ciekawie wyglądające ustawienia. A czy wygra wyścig przeglądarek – raczej nie ma ku temu ambicji, bo planuje zagospodarować pewną niszę w tej branży.