Linux Mint 15 – Olivia jak malowana
Jak wiedzą wszyscy pilnie śledzący rozwój krzewu mięty, Linux Mint to dystrybucja budowana w oparciu o kolejne wydania Ubuntu. W związku z niedawną premierą Ubuntu 13.04, oczywistym było kolejne wydanie również Minta, tym razem opatrzonego numerem 15 i sygnowanego imieniem Olivia. Śmiało można też stwierdzić, że na wspomnieniu pochodzenia kończą się podobieństwa pomiędzy tymi dystrybucjami. Linux Mint posiada własne środowiska graficzne (MATE i Cinnamon), zupełnie inne podejście do tematu samodzielnego ustawiania przez użytkownika różnych zachowań środowiska, własne autorskie narzędzia wspomagające pracę, itp. Najprościej można nazwać tę dystrybucję strażnikiem starych prawideł korzystania z systemu operacyjnego. Mamy zatem tradycyjne panele, tradycyjne ikony na pulpicie i wszystko to, do czego przyzwyczajaliśmy się od dziesięcioleci pracując na komputerze.
Jakkolwiek odmienna jest powłoka graficzna, tak wersje oprogramowania w Ubuntu 13.04 i Mint 15 są niemal takie same. Trzon stanowi kernel 3.8.0.X, Xorg server 1.13.3 oraz Mesa 9.1.1. Podczas prób użytkowania przywita nas Firefox 21, Thunderbird 17.0.6, LibreOffice 4.0.2, GIMP 2.8.4, gThumb 3.0.2, Transmission 2.77, Pidgin 2.10.7, VLC 2.0.6, Totem 3.6.3, Banshee 2.6.0, Tomboy 1.12.0, Brasero 3.6.1 i wiele innych znanych i lubianych programów. Mint bez zahamowań korzysta z repozytoriów poświęconych Ubuntu 13.04, jak też przeznaczonych dla tego wydania PPA.
Jak przystało na solidną dystrybucję, deweloperzy przygotowali dla nas szereg rozwiązań specyficznych tylko i wyłącznie dla Linux Mint. Możemy zatem pobrać iso ze wspomnianym środowiskiem MATE 1.6 (podtrzymywany przy życiu GNOME 2.xx) lub nowoczesnym Cinnamon 1.8 (fork Gnome-Shell).
Lista autorskich narzędzi i rozwiązań na przykładzie Cinnamona prezentuje się pokrótce tak:
MDM to menadżer logowania, wzorowanym na starym, dobrym GDM 2.xx.
Instalację nowy programów umożliwi i ułatwi Mint Install.
Wybór najszybszych dla naszej lokalizacji serwerów z oprogramowaniem, zarządzanie repozytoriami PPA to zadanie Mint Sources.
Wszystkie ważniejsze opcje konfiguracji środowiska (w tym bardzo specyficzne i rozbudowane ustawienia dla środowiska Cinnamon), odnajdziemy w głównym panelu sterującym (działającym w trybie Normalnym i Zaawansowanym)
Nemo to znany już menadżer plików.
‘Prawdziwi twardziele backupów nie robią’, czyli Mint Backup w wersji dla strachliwych.
Oraz sterowniki własnościowe firm trzecich, których odnalezienie i instalację umożliwi Mint Drivers.
Tak prezentują się kluczowe elementy systemu zbudowanego na potrzeby Minta. Wypunktowane zmiany środowiska MATE oraz inne niuanse tych wydań można znaleźć w wiadomości od samych autorów.
Dystrybucja zawiera rzecz jasna całe mnóstwo większych i pomniejszych smaczków, jak choćby cała oprawa graficzna (tapety, tematy graficzne, style MDM i Plymouth – choć te wymagają specyficznego poczucia estetyki), zmiany w samym środowisku Cinnamon – pobieranie online tematów, deskletów (elementy na pulpit), appletów (dodatki do paneli), ustawienia screensavera i inne.
W przypadku tego wydania nie jest łatwa i oczywista odpowiedź na odwieczne rozterki – ‘aktualizować, czy nie’ (w przypadku Minta aktualizacja polega na ponownej instalacji – niestety). Użytkownicy wydania ze wsparciem długoterminowym Mint 13 Maya mogą podjąć taki krok raczej tylko w przypadku chęci i konieczności przejścia na nowsze komponenty systemu (wersja kernela, oprogramowania). Użytkownicy wydań ‘pośrednich’ – powinni rozważyć ten ruch już przy tej wersji, bowiem większość osób aktualizujących pakiety w PPA powoli będzie się skupiała tylko na wydaniu LTS i najnowszym. Tym bardziej, że Mint 15 to mnóstwo poprawek i usprawnień, które mogą przydać się na co dzień.
Jednocześnie cała społeczność zaczyna wstrzymywać oddech w związku z dalszymi losami Minta. Nie da się bowiem ukryć, że Canonical coraz bardziej integruje Ubuntu ze swoimi autorskimi rozwiązaniami. Na horyzoncie mamy własny serwer wyświetlania Mir i inne wdrożenia mające usankcjonować w oczach producentów przydatność Ubuntu na urządzeniach mobilnych. Zapowiedziany skrócony termin wsparcia wydań pomiędzy LTS’ami (do 9 miesięcy, zamiast obecnych 12) również może być zbyt wymagający dla obecnego składu twórców Minta. Może się okazać, że Mint będzie musiał zrobić to, co zrobiło Ubuntu – oprzeć swoje działania o pakiety bazowe Debiana. Ale to wszystko przed nami, a na dzień dzisiejszy cieszmy się z Linux Mint 15 Olivia.
Obrazy iso znajdziemy pod tym adresem.