Google odłącza aparaturę opensource?

Google budzi ambiwalentne uczucia. Jeszcze nie tak dawno debiutujący ze swoim Android pretendent, próbujący stawiać czoła wiadomemu gigantowi z sektora systemów operacyjnych. Rękawica rzucona w twarz MS, przy jednoczesnym wykorzystywaniu i wspieraniu opensource, zjednała Google wiele sympatii w wiadomych kręgach. Z drugiej strony korporacja o nie mniejszym rozmachu niż MS i przemysł opierający się o nasze przyzwyczajenia, upodobania a niekiedy prywatność. Można przełknąć gorzką pigułkę rzeczywistości i stwierdzić – ‘Cóż – ogień trzeba ogniem zwalczać’. Ale ostatnie decyzje Google wprowadzają sporo fałszywych nut w pieśń o zwycięstwie pod sztandarem z hasłem ‘Wolne Oprogramowanie’…

Najpierw sieć obiegły informacje o procesie zastępowania komunikatora Google Talk przez Hangouts sprzężone z kontem Google+. Nic w tym zdrożnego, gdyby nie fakt, że Google Talk z racji obsługi protokołu XMPP (popularny Jabber), był otwarty na wszelkie zewnętrzne komunikatory i potrafił się z nimi dogadać. Hangouts to twór zamknięty na świat zewnętrzny i obsługiwany tylko (?) przez konkretne oprogramowanie firmowane przez Google. Podniosą się głosy, że przecież Google Talk jeszcze działa i nic wielkiego się nie stało – to może i prawda (z tym działaniem Google Talk to różnie ludzie mówią), ale FeedBurner też działał, aż przestał.

Rosnący na widnokręgu mur rozdzielający Google od społeczności opensource, uzupełnia ostatnie doniesienie o wygaszaniu serwisu Google Code. ‘Wygaszanie’ zostało użyte tutaj z premedytacją, bowiem matecznik źródeł wielu ciekawych projektów działa nadal, lecz Google podjęło decyzję o wyłączeniu możliwości pobierania. Dla projektów nowo-powstających oznacza, że autorzy nie będą mogli stworzyć na stronie sekcji Downloads i zamiast gotowych kompilacji pozostaje ściąganie źródeł. Projekty istniejące zatrzymają zawartość Downloads do 14 stycznia 2014 roku. Po tej dacie koniec ze ściąganiem przygotowanych binarek tudzież innych plików z Google Code. Poza dostępem do źródeł (Git, Mercurial, Subversion). Na osłodę Google zaleca autorom przenoszenie tej możliwości (pobierania programów) na Google Drive.

Nie chcę być złym prorokiem, ale historia dowodzi, że w większości przypadków ograniczanie funkcjonalności usług po pewnym czasie prowadziło do ich całkowitego zawieszenia. I tak zapewne zniknie Google Talk, a może nawet i Google Code. Szczególny żal będzie repozytoriów tego drugiego, bowiem stały się miejscem narodzin wielu ciekawych projektów.

Ale ponieważ w internecie nic nie ginie bezpowrotnie, zamieszanie z Google Code wykorzystało konkurencyjne SourceForge, zachęcając do przeprowadzki ze źródłami projektów pod ich skrzydła.