Elementary OS Luna Beta 1 – Linux, na jakiego czekaliśmy?
Elementary OS Luna (a w zasadzie elementary OS) zbudowano w oparciu o Ubuntu 12.04 LTS. I praktycznie na tym podobieństwa się kończą, bowiem niemal każdy element systemu został przeprojektowany lub wymieniony przez twórców dystrybucji. Z ekranu emanuje i pręży swoje walory Pantheon, nowe środowisko graficzne stworzone na potrzeby tej dystrybucji. Jego składowe w postaci ekranu logowania, panelu, aktywatora aplikacji, doku dla ikon, menadżera okien i plików ujęto w firmowy temat graficzny, będący wizytówką elementary OS. I choć wszystko wygląda znajomo, wszędzie zauważymy spójną myśl projektancką.
Przepisując niemal każdy składnik środowiska na języku Vala, oraz wykorzystując potencjał drzemiący w GTK3, twórcy elementary OS zaspokoili swoje ambicje aby całość była wydajna lecz zarazem przyjemna dla oka. Trudno odmówić im dbałości o te szczegóły, gdyż system świeżo po uruchomieniu zajmuje około 300MB pamięci RAM, a jednocześnie wygląda i zachowuje się przy tym zupełnie niebanalnie.
Elegancki ekran logowania, czyli Pantheon Greeter zbudowano w oparciu o LightDM. Okraszono go bardziej widowiskowym stylem oraz animacjami.
Swojsko brzmiąca Gala to autorski menadżer okien, będący rozwinięciem menadżera Mutter, znanego z GNOME 3. Tym samym do efektownej obsługi pulpitu nie jest konieczna obecność i instalacją Compiza.
WingPanel to po prostu górny panel, będący udoskonaloną wersję tego znanego z GNOME 3. Główne zmiany to komunikacja apletów z użytkownikiem – kliknięcie na wybraną ikonę wyświetla sympatyczny ‘dymek’, umożliwiający konfigurację lub inną akcję. Dymki mają czasem problemy z krawędzią ekranu, ale potrafią się zreflektować.
Slingshot to wariacja na temat menu systemowego. Pozwala szybko odnaleźć się w gąszczu aplikacji posegregowanych w kategorie, oraz po prostu uruchomić ją. Jako, że menu systemowe to rzecz ważna, od razu daje się tutaj odczuć brak kategorii Ulubione (choć można to nadrobić dodając ikonę programu do doku). Jak w większości nowoczesnych menu, tak i tutaj brakuje sensownej podpowiedzi w przypadku, gdy ktoś nie zna nazwy programu i deklaruje w wyszukiwarce chęć wykonania konkretnej czynności (‘obróbka zdjęć’ – zero wyników, itp.).
Plank to dok dla ikon, będący mieszanką Unity (nadaktywne ikony informujące) i Docky (cały zamysł). Ikonki zatem potrafią przybierać różne emblematy, paski postępu, itp.
Nad całością zapanujemy za pomocą Gnome Settings, które w elementary OS nazywa się Switchboard i jest aplikacją poddaną sporemu retuszowi. Większość, a wręcz niemal wszystkie opcje konfiguracyjne otwierają się w oknie Switchboard, niektóre posiadają nowocześnie zaprojektowane karty. Tak jak w tradycyjnym Gnome Settings, odnajdziemy tu ustawienia języka, klawiatury, ekranu, pulpitu (z dedykowanymi dla Pantheona akcjami dla aktywnych narożników), opcje prywatności, itp., itd.
Dla uzyskania efektu lepszej spójności stylistycznej, twórcy elementary OS posunęli się do stworzenia swojego zestawu domyślnych i podstawowych narzędzi – przeglądarka WWW (znane i przeprojektowane Midori), czytnik poczty (Geary), organizer (Maya), menadżer plików (Pantheon Files), odtwarzacz muzyki (Noise) oraz notatnik (Scratch). Na liście brakuje odtwarzacza wideo oraz przeglądarki grafiki – w tych rolach występują gościnnie póki co Totem oraz Shotwell. Domyślnym komunikatorem pozostały Empathy, menadżerem oprogramowania Centrum Oprogramowania Ubuntu. Wszystkie aplikacje ‘z zestawu’ posiadają podobnie rozwiązane menu, opcje, itp., co z pewnością może się podobać i nadaje całości składu. Jednak…
Przyglądając się całości nie sposób odeprzeć wrażenia, że my to już gdzieś widzieliśmy… No tak, oczywiście – elementary OS to w jakimś stopniu lepiej lub gorzej skopiowane rozwiązania z OS X. Nie powinno to nas dziwić, wszak spora część rozwoju środowisk linuksowych to próba kopiowania niektórych wizualnych rozwiązań windowsowych (KDE) lub systemu od Apple (GNOME 2.xx, Xfce). Ta dystrybucja nie jest wyjątkiem, jednak skala zapożyczeń jest tak daleko posunięta, że aż ciśnie się pytanie – ‘A nie można wymyślić czegoś oryginalnego, linuksowego?’. Co nadal nie zmienia faktu, że jest ładnie i przyjemnie.
Ale ponieważ człowiek nie samym oglądaniem tapety i ikonek chce przy komputerze żyć, jak wygląda posługiwanie się tym systemem na co dzień? Samo działanie programów to oczywiście kwestia gustu i ich doboru. Jednak wolę twórców napotykamy już przy pierwszej próbie dostosowania opcji wizualnych, najprościej mówiąc tematu graficznego – okien, czy też aplikacji. I najprościej mówiąc – Switchboard nie posiada do tego żadnych ustawień. Jesteśmy skazani na to, co dla nasz przygotowano – domyślny temat GTK3 i dość nieszczęśliwie dobrana kolorystyka dolnego (szary) i górnego (czarny) panelu. Dlaczego? Odpowiedź jest dość prozaiczna – twórczy poczynili tak daleko idące zmiany w silniku GTK (Granite), że zmiana tematu po prostu zepsuje wygląd domyślnych aplikacji. Z tego samego powodu nie spodziewajmy się, że inne programy będą stylistycznie wyglądały jak reszta podstawowego systemu.
Również swoistego treningu wymaga operacja przełączania i minimalizowanie okien. Wszystko to zrealizujemy wespół z dokiem Plank, który jednak nie pokazuje, jakie aplikacje mamy zminimalizowane (a tylko podświetla tę aktywną), jak też wymaga wyuczenia się i zapamiętania jaka ikonka za który program odpowiada. Nieco niefrasobliwie usunięto z belki okien przycisku minimalizującego aplikację – aby to uczynić, trzeba wywołać dok i kliknąć ikonę przeznaczonego do zminimalizowania programu. Wszystkie te błahe niuanse rosną do potęgi, gdy zaczynamy pracować na kilku programach jednocześnie – minimalizowanie, odszukiwanie wśród listy ikon programu zminimalizowanego, brak bardziej zdecydowanego grupowania okien aplikacji – to wszystko wymaga nieco zacięcia.
Z pewnością każde odnajdzie inne zachowania systemu, które go ucieszą lub doprowadzą do szewskiej pasji (np. brak obsługi kilku kont w Geary). Na dzień dzisiejszy jednak to wydanie beta jest całkiem obiecujące, o ile ktoś akceptuje zapożyczoną estetykę z produktów Apple. Należy też docenić wykorzystanie Ubuntu LTS do stworzenia elementary OS, z którego to powodu i dzięki długoterminowemu wsparciu, system nie zestarzeje się tak dramatycznie jak inne wydania (w niektórych aspektach).
Od setek słów lepsze jednak są własne testy i dla ich przeprowadzenia najlepiej pobrać obraz iso z podanej strony, odnajdując linki do Torrentów przy końcu wpisu.