Linux 2020… miesiąc później

Spóźnianie się z wdziękiem jest sztuką zarezerwowaną dla spontanicznie bezceremonialnych osób. Ale fakt niemal miesięcznego przeoczenia rozpoczęcia roku 2020 jest po prostu zwykłym roztargnieniem, podpartym intensywnością wydarzeń napędzających życie. Tak czy owak. Niech żyje. Linux w 2020 roku.

Linux zwarty i gotowy – taki, jakiego oczekują odbiorcy (Deepin)
Wielu fanów formuły linuksowej jak co roku upatruje nowych możliwości w nadejściu nowego okresu rozliczeniowego. Rok 2020 jak zawsze dostarczy nam wielu wrażeń. I to zarówno osobom związanym już z kulturą Open Source, jak też tym, którzy postanowią rozpocząć karierę z wolnymi rozwiązaniami. Niemniej po raz kolejny okaże się, że będzie bardzo ciężko zainteresować publikę nowymi projektami. Choćby z racji tego, że z upływem lat, konkurencyjnością na rynku i ograniczonymi zasobami czasowymi, ludzie chętniej sięgną po rozwiązania które zaoszczędzą im godzin lub dni pracy. Tym samym projekty rozbudowane, wzbogacone o ogrom opcji i możliwości w zaawansowanym stadium dojrzałości, będą naturalnym wyborem twórców. To oni z racji zobowiązań komercyjnych lub innych obowiązków, z roku na rok coraz mniej uwagi poświęcają rozwiązaniom raczkującym. Innymi słowy – masz świetny projekt projektu i chcesz pociągnąć za sobą tłumy – napij się szklanki zimnej wody, przemyśl sprawę raz jeszcze i wydaj wersję umożliwiającą wykonanie od A do Z zamierzonych czynności. Inaczej będziesz tylko kolejnym szalonym programistą z chaosem twórczym w głowie.

Podobnie wygląda to na scenie dystrybucji linuksowych. Rozwiązania rozbudowane i tworzone od lat prężnie prężą swój potencjał przed użytkownikiem, który mile połechtany łatwością trzymania w ryzach systemu ani myśli eksperymentować. Masz kapitalny pomysł na zestaw domyślnych tapet i wyszukany styl graficzny dla swojej dystrybucji? W 2020 roku już nikogo nie ujmie to za serce.

Microsoft Teams dla Linuksa
Czy te kasandryczne wizje 2020 roku powinny nas martwić? Niekoniecznie. Linux dla hobbystów wciąż stanowi wspaniałe pole do manewrów, testów i poszukiwań. Tam, gdzie system ten ugruntował już sobie pozycję (serwery, chmury, IoT) będzie nadal miał się dobrze. Niemniej, wysiłki pojedynczych deweloperów nie nadążą za tempem, które narzuciły wielkie firmy upatrujące w Linuksie przyszłości i dywersyfikacji swoich przychodów. Te same duże firmy wytrącają z ręki oręż maluczkim. Same dbają o portowanie swoich produktów dla Linuksa (vide Microsoft), same wiedzą, co jest dobre w kernelu (dla ich produktów). Nie cofną się przed sprzedażą Linuksa bez zająknięcia się, że to Linux.

Czy bezimienna dominacja nad światem stanie się przekleństwem Linuksa w 2020 roku? Ten proces dokonuje się od dekad i bardziej przypomina ewoluowanie rzeczywistości wokół Linuksa. To świat obudowuje go swoimi fantazjami i znajduje coraz to kolejne zastosowania dla kernela. Pytaniem otwartym zostaje, na ile jest to proces niebezpieczny dla samego Linuksa i czy to początek końca kernela jaki znamy.

Rok 2020 będzie ciekawy. Z zaciekawieniem będziemy czekali na przełom – jakikolwiek. Z wytęsknieniem będziemy wypatrywać nowych wersji naszych ulubionych dystrybucji. A odwieczni romantycy pochylą się nawet nad powijakiem z raczkującymi projektami. To będzie rok nowych odkryć, skoku jakościowego i wbrew pozorom użytkownicy Linuksa na desktopie już mogą zacierać dłonie.