Photopea 1.2.0 i siła reklamy
Nowy program graficzny dla Linuksa. Tyle wystarczy, aby podniósł się poziom adrenaliny u większości fotografów. Oczywiście taki zabieg jest bardzo nieetyczny – choćby z tego powodu, że Photopea jest projektem rozwijanym już od jakiegoś czasu. Jest też znienawidzonym przez wielu edytorem online. „Nowością” dla świata linuksowego jest jednak jego wersja AppImage. Niemniej – to nadal zgrabnie opakowany Electron.
Na bezrybiu i rak ryba. Pobierając Photopea należy zatrzymać w pamięci tę maksymę i wykazać się odpowiednim poziomem wyrozumiałości. Program owszem, jest edytorem graficznym. To nie podlega dyskusji. Co więcej, sporo elementów nawiązuje do wiodących rozwiązań branżowych. Spora grupa użytkowników poczuje się dość swobodnie podczas pracy z tym edytorem. Obsługa warstw, tworzenie masek, filtry graficzne i inne są wykonane jak przystało na szanujący się projekt. Do tego dodajmy kilka rodzajów warstw (zwykłe, o określonym stylu, warstwy efektu, sprytne obiekty). Sprytnie pomyślane narzędzia wyboru obszaru. Rozbudowane opcje dla rysowników, funkcje osadzania tekstu a także pełna obsługa wektorów. Obsługa formatu RAW. Ten program ma niemal wszystko. Niemniej całość ogranicza się póki co do przestrzeni sRGB i precyzji 8bitów na kanał. Czy to przekreśla ten projekt? Niekoniecznie.
Filozofii pracy w programie graficznym raczej nikogo nie trzeba uczyć. Ten projekt jest przykładem na to, że nasza cywilizacja wypracowała pewne standardy w zakresie obsługi warstw, masek i manipulacji obrazem. Photopea robi z tego standardu solidny użytek. W programie poczujemy się jak na starych śmieciach. Dodawanie masek nie powinno stanowić dla nikogo zagadki. Warto pamiętać o stylach dla warstw oraz warstwach modyfikujących. W ten sposób zorganizujemy odrębne efekty dla poszczególnych regionów kadru. Jeżeli ktoś przez moment będzie się zastanawiał co i jak zrobić, to pomocny będzie samouczek umieszczony pod tym adresem. Wyjaśnia on wiele kwestii związanych z obsługą i sposobem działania danych narzędzi. W opcjach (Więcej) znajdziemy też poręczną ściągę z klawiszologii.
Sporym plusem tego edytora w oczach wielu użytkowników będzie kompatybilność z formatem plików psd. Photopea radzi sobie z odczytem i zapisem do tego formatu. Oczywiście nie są mu też obce takie standardy jak png, jpeg, tiff, webp, pdf.
Aby uruchomić Photopea należy udać się pod stosowny adres URL. Ale jak wspomniałem, użytkownicy Linuksa mogą skorzystać z paczki AppImage. Dzięki temu program zyska znamiona niemal desktopowego rozwiązania.
I teraz niuanse. Photopea jest projektem zamkniętym, chociaż dostępnym bezpłatnie. Aczkolwiek z boku ekranu wyświetlać się nam będzie niewielka reklama. Jeżeli chcemy się jej pozbyć, musimy zapoznać się z cennikiem i rozważyć wykupienie dostępu Premium (Photopea -> Konto). Jego cena startuje od 20 dolarów za trzy miesiące.