Kernel 4.19 i chwila zadumy

Świat zatrząsł się w posadach, gdy Greg Kroah-Hartman otrzymał od Linusa Torvaldsa buławę zwierzchnictwa nad kodem kernela a sam Linus udał się na miesięczny kurs wygłaszania poprawnych frazesów. Wszyscy wieszczyli szybki upadek kernela, a inni w panice przepowiadali rychłe przejęcie go przez wrogi obóz wyznający wolności dowolnego definiowania samego siebie. Tymczasem minął miesiąc od tych wydarzeń, deweloperzy dokończyli swoje poprawkami, a Greg ogłosił w przydługiej przemowie wydanie kernela 4.19.

Nie da się ukryć, że jest to wydanie dość bezprecedensowe. Mało tego, że Linus od miesiąca nie udzielił się w ostatnich szlifach kodu. Jest to również pierwsze wydanie LTS które przekazuje światu ktoś inny, niż sam Linus. Cóż, może powinniśmy się przyzwyczajać. Z drugiej strony ciężko przejść do porządku dziennego nad powodem takich zawirowań…

Kernel 4.19 to przede wszystkim cała masa prób nawiązania lepszej komunikacji z urządzeniami a nieraz i samego sposobu obsługi. W trybie mode-setting aktywowano sterownik VKMS DRM, USB Type-C doczekało się alternatywnego sterownika, kernel potrafi obsłużyć Qualcomm Adreno 600, Intel Icelake Gen 11, lepiej odczytywane są wartości sensorów raportowane przez AMD Threadripper 2, zapoczątkowano obsługę 802.11ax WLAN. Poprawiono DRM, x86 KVM, współpracę z ekranami dotykowymi, poczyniono dalsze przygotowania na zderzenie się z problemem roku 2038. Cała lista poprawek i ulepszeń znajduje się pod tym adresem.

Nie da się przejść obojętnie obok żywiołowego wpisu Grega, który z faktu wydania 4.19 uczynił niemal manifest normalności. Według jego słów wszyscy deweloperzy powinni wziąć głęboki oddech, wypocząć i wrócić do dyskusji na temat tworzonego kernela. Niezależnie od przynależności politycznych i innych. Greg trafnie przestrzega też przed mimowolnym zaduszeniem się oparami absurdu rodem z Monty Pythona. Chodzi oczywiście o typowy ferment generowany przez Judejski Front Narodowy i Narodowy Front Judei. Jednocześnie kontrola nad kernelem wróciła na powrót do Linusa.

Innymi słowy, niezbadane są ścieżki poprawności politycznej. Bycie niegrzecznym wobec innych nie jest już oznaką bezkompromisowości. Niegrzeczni bowiem mówią wprost to, czego nikt inny nie chce powiedzieć. Obecnie ciąg dalszy takich wypowiedzi publika dopowiada sobie sama – oczywiście w głębie swojego poprawnego wnętrza i na przekór intencjom autora tyrady. To przecież logiczne, że jak komuś zwraca się uwagę, że stworzył kod który się kupy nie trzyma, to tak naprawdę chodzi nam o to, że adwersarz ubrał skarpetki nie do koloru podkoszulka.