Open Source w deszczu dolarów
Według niesłusznych stereotypów, użytkownicy Open Source to chciwi gamonie bez grama gustu. Nie chcą płacić za oprogramowanie, zadowolą się byle czym, żeby tylko wykonać podstawowe czynności na komputerze. I tak dalej. Tymczasem rzeczywistość dowodzi, że jeśli chcesz zarabiać na tym, co lubisz robić, to najlepiej… Stworzyć innowacyjny projekt Open Source i pozwolić finansować się społeczności. Niektórzy takie wsparcie wykazują w milionach dolarów.
Dla wielu firm takie datki to doskonała forma na reklamę ale i forma podziękowania za sukces który osiągnęli dzięki Open Source. Jak choćby Handshake, firma stojąca za zdecentralizowanym systemem autoryzacji i eksperymentalnemu protokołowi DNS w konwencji peer-to-peer. Jak sami piszą w oświadczeniu, chcieli podziękować w ten sposób projektom i społeczności stojącej za wolnym oprogramowaniem za umożliwienie osiągnięcia Handshake obecnego statusu. Tym samym kilka dni temu 300 tys. dolarów powędrowało do Fundacji GNOME, 100 tys. wsparło rozwój edytora GIMP.
I na koniec nie zapominajmy też o pieniądzach jakie spływają na konto Linux Minta. Ta chyba najpopularniejsza dystrybucja może pochwalić się miesięcznymi przychodami w wysokości oscylującej pomiędzy 10 a 20 tys. dolarów.
Wizerunek chciwego amatora darmochy Open Source ostatecznie przekreślają wpłaty jakich dokonuje społeczność na rzecz przeróżnych projektów. Potrzebnych nam do pracy, potrzebnych w domu, a czasem po prostu zgodnych z naszymi zachciankami.