Linux w obronie imigrantów

Może nie sam Linux ale organizacje i firmy stojące za opensource. I nie chodzi o czynną obronę, ale raczej potępienie aktów prawnych które dokonały się ostatnimi dniami w USA za sprawą urzędującego prezydenta Trumpa. Chodzi rzecz jasna o dekret uniemożliwiający obywatelom siedmiu krajów muzułmańskich wjazd do USA. The Linux Foundation, Red Hat, Canonical, IBM, Cloud Foundry Foundation zgodnie potępiają tę decyzję prezydenta.

Dlaczego środowiska opensource nie potrafią zaakceptować takiego sztucznie narzuconego ograniczenia? Wystarczy przytoczyć tutaj historię samego Linusa Torvaldsa, obywatela Finlandii który wyemigrował do USA i otrzymał w 2010 roku obywatelstwo. Wiele projektów opensource tworzonych jest bez uwarunkowań co do pochodzenia, wyznania i jakichkolwiek personalnych cech deweloperów. Liczy się talent, pomysły i innowacyjność, a nie przynależność kulturowa. Sukces opensource tkwi w potencjale ludzkim, możliwości wymiany zdań, dyskusji. Nie trzeba chyba przypominać, że zdrowy rozwój opensource to również dobra kondycja wielu firmy czy korporacji. Jak mówi sam Jim Whitehurst, CEO Red Hata:

Red Hat is strong because of the thousands of diverse voices that comprise our company. Our continued work to advance the technology industry depends greatly on our ability to attract the best and brightest talent from around the world.

Nie inaczej sytuację ocenia i piętnuje Jim Zemlin z The Linux Foundation:

The administration’s policy on immigration restrictions is antithetical to the values of openness and community that have enabled open source to succeed. I oppose the immigration ban.

Fundacja wydała publiczne oświadczenie w sprawie dekretu Trumpa (skąd pochodzi powyższy cytat).

Chociaż można długo się spierać, czy decyzja prezydenta uderza bezpośrednio w jakikolwiek projekt opensource, to fakt pozostaje faktem. Jakiekolwiek ograniczenia w komunikacji interpersonalnej i swobodzie przemieszczania się mogą mieć katastrofalne skutki dla nas wszystkich. Bo czy tego chcemy, czy nie, to codziennie korzystamy z efektów prac nad opensource. I nawet jeżeli komuś jest to obojętne, to utrzymanie stanu jaki proponuje Donald Trump odbije się nie tylko na „jakimś tam Linuksie”. Co więcej, nikt nie zagwarantuje nam, że wobec naszej spolegliwości w niedługiej przyszłości nie pojawią się kolejne limity. Na cokolwiek.