2016 – rok w którym Linux pokonał 2%
Statystki… Wszyscy nimi pogardzamy, potrafimy wytknąć błędy w wyliczeniach i zbieraniu próbek. Ale pasjami śledzimy słupki popularności i poparcia. Jak to było z Linuksem wszyscy wiemy. Przez lata użytkownicy Linuksa musieli spuścić nos na kwintę i pogodzić się z tym, że mainstreamowe statystyki są dla tego systemu bezlitosne. Standardem było wykazywanie popularności Linuksa w okolicach 0.8% – 1.10%. Te mizerne wskazania stały się podwaliną do uknucia ironicznych terminów typu „rok Linuksa”. Jednak od paru lat byliśmy świadkami jako takiego progresu a czerwiec tego roku był przełomem. Bezduszne ogólnoświatowe statystyki zaczęły notować użytkowników Linuksa w granicach 2 – 4%.
Oczywiście nie mówimy tutaj o przyjaznych dla naszego systemu statystykach typu w3schools.com, gdzie Linux bryluje od dawien dawna i obecnie przełamuje już barierę 6%.
Należący do Net Applications serwis Netmarketshare.com „popsuł” się w czerwcu i z 1.70% użytkowników Linuksa zrobiło się ich 2.02%, by w następnym miesiącu wzrosnąć do 2.33%. Stan ten utrzymuje się do dnia dzisiejszego (+-0.10%). To chyba najbardziej spektakularny wzrost popularności, gdyż odbył się w statystykach kojarzonych do tej pory i skupiających się wokół komercyjnych produktów. Netmarketshare.com opiera się na monitorowaniu 40 000 stron WWW, które dostarczają 160 milionów unikalnych wizyt miesięcznie.
Bardzo rozproszone statystki W3Counter.com (dane zbierane ze strony posiadających zainstalowany darmową wersję tego licznika) są mocno rozchwiane, ale jeżeli pojawia się tam Linux, to zawsze powyżej 2%. Niestety nie dowiemy się jaka liczba stron uczestniczy w tym zliczaniu, lecz wobec darmowej oferty W3counter może to być niebagatelna wartość. Obecnie wykazywane jest nawet 3.14% użytkowników Linuksa odwiedzających serwisy monitorowane za pomocą tego skryptu. Niemniej, wszystko zależy od aktywności wokół danej platformy w danym miesiącu. Łatwo zauważyć, że wzrost statystyk generowanych przez linuksowe przeglądarki przypada na miesiące kiedy mają miejsce premiery nowych wydań dystrybucji (czerwiec, październik, listopad). Podobnie zresztą jak wzmożona aktywność użytkowników innych systemów podczas ważnych dla nich okoliczności. Jednak nawet takie „zrywy” potrafią dać jako takie wyobrażenie o potencjalnej liczbie osób z pingwinem za pan brat. I nie tylko.
Nieco bardziej skomplikowana sprawa jest ze serwisem Statcounter.com. 2,5 miliona monitorowanych stron przynoszą miliardy odsłon i próbek. Jednak prawdziwe wartości kryją się nieco głębiej niż główna strona gdzie Linux nadal oscyluje w granicach 1.50%. Otóż jeżeli pobrać wykaz rynkowych udziałów dla całego świata okaże się, że około 90 państw (na ~236) podaje zerowe statystki w przypadku Linuksa. O ile łatwo w to uwierzyć dla takiej egzotyki jak Niue, to jednak zastanawia zero wykazywane dla takich krajów jak Chiny, Australia, Meksyk, Malezja czy Białoruś. Wytłumaczeniem jest ignorowanie wartości poniżej 1% – ale to nadal zastanawia.
Jednak Statcounter.com pozwala bliżej przyjrzeć się naszemu europejskiemu podwórku, gdzie niekwestionowanym liderem w użytkowaniu Linuksa okazuje się… Gibraltar (11.2016 – 8.9%). Wśród krajów wykazujących więcej niż 2% użytkowników Linuksa mamy Grecję (4.01%), Niemcy (3.8%), Finlandię (3.09%), Słowację (2.9%), Irlandię (2.84%), Włochy (2.51%), Czechy (2.45%), Hiszpanię (2.34%), Austrię (2.17%). Przypomnijmy, to wszystko na serwisie Statcounter.com, który w ogólnym rozrachunku nie uwzględnia lub bardzo zaokrągla w dół statystyki z niektórych państw dla niektórych systemów (Linux, Chrome OS).
Jak bardzo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia widać na statystykach jeszcze bardziej nam bliższych. Według Statcounter.com w Polsce populacja użytkowników Linuksa waha się w granicach 1.30 – 1.40% ogółu. Jednak nielubiane przez nas statystyki Gemius.pl pokazują nieco inny obraz. Od początku bieżącego roku procentowy udział Linuksa osiąga według nich 1.90 – 2.12%.
Należy też pamiętać, że w tych wynika żadnego udziału nie mają ani Android ani Chrome OS. Dla nich mamy oddzielne statystyki. Jakże optymistyczne. Wystarczy wziąć pod uwagę rynek Chrome OS w USA, czy Androida – gdziekolwiek. Choć ich spowinowacenie z Linuksem jest jakie jest, Linux nie zaistniał na salonach tylko dzięki nim. Osobnym rozważaniom można poddać pochodzenie statystyk z etykietą Unknown. To może oznaczać ukryte Linuksy, ukryte Windowsy – a może nawet jedno i drugie.
No dobrze, ale z czego tak naprawdę się tutaj cieszyć? Każda rozsądnie myśląca osoba daleka jest od histerycznego entuzjazmu wobec rachitycznego dwuprocentowego udziału Linuksa w statystykach systemowych. Niemniej warte rozważenia jest to, co spowodowało, że w przeciągu roku Linux był w stanie zaakcentować swoją obecność i wykonać skok od 0.5% do 1% w niektórych przypadkach. Najprostszym wyjaśnieniem może być faktyczny wzrost liczby użytkowników tego systemu. Nie zapominajmy jednak, że statystyki te zależą też od tematyki monitorowanych witryn. 10 tysięcy stron dedykowanych Windowsowi nie wywoła zaciekawienia wśród użytkowników Linuksa – i nawet gdyby było nas 10%, to według danych z takich stron będzie nas 0.01%. Może zatem zaczęto zliczać ruch ze stron które są ciekawe dla osób z Linuksem na pokładzie? A może zaprzestaliśmy uporczywego blokowanie skryptów od statystyk? Może przeglądarki zaczęły przedstawić się (user agent string) w bardziej rozpoznawalny i ujednolicony sposób? Cokolwiek by to nie było, przez lata mogło generować mocno zafałszowany obraz faktycznej kondycji Linuksa. W 2016 roku coś się zmieniło i życzmy sobie, aby w 2017 statystki osiągnęły poziom tych którymi może pochwalić się macOS.