Ubuntu 15.10, paski przewijania i zdrowie
Nieubłaganie zbliża się czas premiery Ubuntu 15.10 i powoli klaruje się wizja tego, co nas zaskoczy w nowej odsłonie tej popularnej dystrybucji. Oprócz oczywistej radości z faktu użycia w 15.10 współczesnego kernela (4.2) i odświeżeniem repozytoriów, sprawa środowiska graficznego którym będzie nadal Unity 7 a nie Unity 8 może deprecjonować końcowe odczucia. Jednak pomimo tego, że Canonical zbiera baty za skupienie się nad Unity 8 (interfejs na potrzeby przygód mobilnych), to Unity 7 na desktopy nie został przez nich porzucony i ciągle jest ulepszany. W najnowszej zapowiedzi na jaw wyszła kwestia pasków przesuwania.
Wszyscy znamy i pamiętamy automagiczne paski przesuwania które pojawiły się w systemie przy okazji wydania Ubuntu 11.04. Ręka w górę, komu działały one jak należy i kto się przyzwyczaił do ich fochów. Owszem, po jakimś czasie człowiek nabierał wprawy w manipulowaniu myszką tak, aby wywołać niewidoczny pasek przesuwania, niemniej dla początkujących i osób o zdecydowanym charakterze osławione overlay scrollbars stanowiły źródło niezdrowych emocji. Canonical znalazł na to sposób i w 15.10 zadebiutuje rozwiązanie stworzone na potrzeby GNOME 3.x. Tym samym historia zatacza koło i w klasycznym Ubuntu znajdziemy niedługo więcej elementów z GNOME, niż zapowiadanych wizji przyświecających powołaniu do życia środowiska Unity. Inteligentne paski przesuwania to była jednak z koncepcji zaoszczędzenia miejsca na ekranie (i była to słuszna koncepcja) i w sumie nowe paski z GNOME też zostały stworzone z takim zamiarem. Finalnie ktoś w Canonical poszedł po rozum do głowy i aby ograniczyć rozrzut zasobów twórczych, postanowiono zaadaptować rozwiązanie ze środowiska, które w odsłonie nr. 3 stało się podwaliną do wielkiej schizmy i ucieczki w Unity. Teraz trend się nieco odwraca i czy niedługo w desktopowej wersji Ubuntu ujrzymy mocno zmodernizowane czyste GNOME 3.x?