Mark Shuttleworth: Nie wymyśliliśmy niczego przełomowego
Wywiady ze znanymi osobistościami nadal cieszą się stosownym zainteresowaniem. Zawsze to dobre wiedzieć, jaki pogląd na obecny stan kultury Open Source mają takie postaci jak Linus Torvalds, Richard Stallman czy Mark Shuttleworth. Zaraz, zaraz – biznesmen pomiędzy idealistami? Cóż, jakby na to nie patrzeć, Mark i jego Canonical zrobili dużo dla popularyzacji Linuksa. Nawet na desktopie. Chociaż, jak przyznaje w niedawnym wywiadzie – zgrzeszyli pychą i powielili standard wciskania ludziom jedynego i słusznego rozwiązania.
Wywiad które inicjatorem był Swapnil Bhartiya z TFIR jest dostępny od paru dni w sieci. W cyklu pogadanek z najbardziej wpływowymi osobami w swoich branżach Swapnil gościł już i Linusa, Richarda, a także innych. W obliczu wydania Ubuntu 19.04 i nadal frapujących publikę manewrów takich jak porzucenie Unity i przejście na GNOME, seria pytań do Marka była oczywista.
Nie mogło być inaczej i najpierw pojawiły się prośby o doprecyzowanie, jak krystalizowało się Ubuntu 19.04. Chociaż nie jest to wydanie LTS, to jednak daje obraz tego, w którą stronę zamierza Canonical po porzuceniu Unity:
Chcieliśmy zrozumieć które kwestie (na pulpicie) są najbardziej istotne dla większości osób i po prostu je uprościliśmy. Zarówno aktywując domyślnie ich obsługę jak i czyniąc ją skrajnie ułatwioną.
Nic odkrywczego, prawda? Nie można odmówić Markowi, że rzeczywiście ich starania aby uprościć korzystanie z Linuksa są zauważalne. Nawet jeśli ktoś woli twierdzić, że szklanka jest do połowy pusta. Takie podejście gwarantuje też, że Ubuntu jest i będzie chętnie wybierane przez naukowców, deweloperów i organizacje lub firmy, którym Canonical gwarantuje odpowiedni poziom uproszczenia wielu procesów. Mark wielokrotnie napominał o tym, że uważnie przyglądają się najbardziej wydajnemu stylowi pracy z branżowymi rozwiązaniami (Kubernetes, OpenStack, itp.) i po prostu starają się zaoferować dużym firmom znaczne ułatwienia na tym polu. Trend jest zatem oczywisty. Red Hat będzie lub już ma poważnego konkurenta.
Kolejne sprawy dotyczyły kondycji samego linuksowego pulpitu. I tutaj pojawiło się sporo powrotów do Unity, oczywistych rozważań nad fragmentacją, itp. Ciężko oprzeć się wrażeniu, że chociaż Mark przełknął gorycz porażki Unity, to ciągle w nim siedzi cała koncepcja.
Odbiorcami Linuksa są głównie osoby techniczne i pomimo faktu, że wiele osób ciężko pracowało (nad pulpitem Ubuntu) i zarówno deweloperzy jak i osoby z Della poczyniły wiele starań aby wszystko działało po wyjęciu z pudełka, to jednak większość społeczności woli mieć wszystko na komputerze po swojemu (…)
I dodaje:
Chociaż przyłożyliśmy się do Unity, to ludziom nie spodobało się to, że coś im narzucamy. Dlatego wspierajmy GNOME, KDE, wspierajmy MATE, pozwólmy deweloperom wybierać. Takie podejście umożliwiło nam skupienie się na chmurze, IoT, usługach serwerowych.
Wydawać by się mogło, że Canonical odpuszcza sobie tym samym linuksowy desktop. Nic bardziej mylnego, jak choćby historia z formatem paczek Snap.
Na początku zaprojektowaliśmy snap aby ułatwić wiele spraw w IoT, ale obecnie z tego formatu najchętniej korzystają użytkownicy desktopowi. I w ten sposób wytworzyła się kultura multi-desktopu, gdyż snap może być używany niezależnie od środowiska i dystrybucji.
Nie mogło się obyć bez pytania o przyszłość linuksowego pulpitu. Swapnil gościł parę tygodni temu Linusa i on sam stwierdził, że na tym polu Linux nie rozwija się jak powinien z powodu zbyt dużej fragmentacji. Czy zatem sposobem na zaistnienie u milionów użytkowników jest stworzenie jednej platformy linuksowej pod kontrolą jednej osoby/firmy?
Uważam, że to mogłoby się udać, ale mając wszystko w rękach jednej osoby i zależne od jednej firmy, cóż – to nie byłby już Linux, prawda? Większym problemem w popularyzacji Linuksa jest jednak to, że nie wymyśliliśmy niczego przełomowego na przestrzeni tych lat. Czegoś co wyprzedzałyby czas i epokę. Dlatego bardzo dopinguję Chrome OS, bo mieli odwagę wyjść z ciekawym pomysłem pulpitu jako rozszerzenia sieci i go zrealizować.
Czy aby na pewno przez te lata linuksowy pulpit nie był w stanie zaprezentować niczego przełomowego?
W świecie gdzie dla większości osób pulpit to Windows, społeczność wolnego oprogramowania sama ogranicza się do prób odtworzenia czegoś, co już istnieje i zamyka się w świecie forkowania i fragmentacji.
Dlatego sądzę, że dobrze zaprezentowaliśmy naszą koncepcję konwergencji i nadal w nią wierzę, iOS i macOS z pewnością dotrą do tego etapu, to pewne. My (z Unity) byliśmy 10 lat przed wszystkimi ale społeczność nie pozwoliła nam na dokończenie prac.
Czy zatem Unity i koncepcja jednego środowiska dla pecetów, TV, smartfonów wyprzedziły swoją epokę? Społeczność nie złapała bakcyla i nie zrozumiała możliwości jakie daje takie rozwiązanie? Z jednej strony trudno w to wierzyć, z drugiej – wystarczy przypomnieć sobie kalumnie rzucane przez wiele osób pod adresem Ubuntu z Unity. A może były to utyskiwania spowodowane niewłaściwym wykończeniem całości? Cóż, diabeł tkwi w szczegółach i Unity dopiero po latach nabrało blasku i szlifu. Ale wtedy chyba nikt już nie wierzył, że za kolejne pięć lat świat porzuci Androida który na dobre zagościł na naszych urządzeniach.
Jest jednak jeden punkt wspólny tych rozważań. Nowatorstwo. Jak wyglądałby pulpit Linuksa dzisiaj, gdyby 20 lat temu deweloperzy nie trzymali się kurczowo standardu wypromowanego przez Windows (lub powielonego przez Microsoft)? Gdyby nie zabrakło odwagi i pomysłów jak przeskoczyć „epokę”, to kto wie – czy nasz pulpit przypominałby choć w ułamku to obecnie uznajemy za „standard”. Z drugiej strony, należy pamiętać jaki ostracyzm napotykały wszelkie próby zrobienia czegoś „innego” – Unity, GNOME 3.xx – te wszystkie pomysły wiele osób najchętniej spaliłoby w ogniu piekielnym. I może to dlatego po latach nadal jesteśmy niewolnikami paska zadań, ikon na pulpicie i okien jako takich. Tymczasem, świat komercji nie boi się wyzwań i kto wie, czy za kilka lat nie wypromuje tego, co ludzie Open Source wymyślili kilka lat temu ale zaniechali z obawy przed społecznym odbiorem.
Cały wywiad z Markiem znajduje się pod tym adresem: