DaVinci Resolve 15 i natywny dźwięk pod Linuksem
Gdyby zapytać przeciętnego użytkownika Linuksa jaki jest najlepszy nieliniowy edytor wideo dla tego systemu, ten napomknął by coś o
jednym z otwarto-źródłowych programów. I zaraz by dodał „że i tak nic nie umywa się do xxx z wiodącej platformy”. Antagoniści wyrecytowaliby mantrę przygotowaną na takie okoliczności. Raczej mało kto wskazałby komercyjny produkt o nazwie DaVinci Resolve od Blackmagic Design. A przecież program ten od paru lat jest dostępny dla naszego systemu, w wersji płatnej i bezpłatnej. Co więcej, najnowsze wydanie DaVinci Resolve 15 usuwa jedną z podstawowych niedogodności pod Linuksem.
Tytułowy program to duża rzecz. Wystarczy spojrzeć na rozmiar paczki linuksowej – to 606 MB żywego kodu. Nic w tym dziwnego, wszak jest to edytor wideo skierowany głównie do zaawansowanych odbiorców. Nic w tym dziwnego, rozwijany od 2003 roku DaVinci przeobraził się bowiem z początkowego edytora do manipulowania gradacją kolorów w pełnoprawny nieliniowy edytor montażowy. Blackmagic ma w swojej ofercie dla profesjonalistów również całe tony sprzętu które potrafią umilić pracę z DaVinci.
Jednak do tej pory wersja linuksowa tego programu miała niewygodną przypadłość. Aby wydobyć dźwięk (podgląd) z programu konieczna była jedna z kart sprzętowych DeckLink. I zgadnijcie co. W wersji 15 producent się postarał i dodał natywną obsługę dźwięku pod Linuksem! Ale nie tylko. Jeżeli ktoś oczekuję kilku pozycji na liście zmian to zawiedzie się srodze. Ale i mile przy okazji.
DaVinci Resolve 15 prezentuje niemal kompleksową integrację z Fusion 9 (który jest oddzielnym bytem i też ma wersję dla Linuksa, a jakże). Przetwarzanie obrazu może być wspomagane kartami graficznymi obsługującymi Metal, CUDA lub OpenCL. Do tego nowe efekty, filtry graficzne. Zmiany i ulepszenia silnika obsługującego dźwięk i efekty dźwiękowe. Optymalizacja, dokładniejsza obsługa H.264 i wiele, wiele ale to bardzo wiele innych zmian, poprawek i ulepszeń.
Jeżeli zechcemy przetestować program, to do dyspozycji mamy wersję bezpłatną, która ogranicza materiał wyjściowy do jakości 4k. Jednak nie dołącza żadnych znaków wodnych. Nie posiada również wszystkich „ekstra dodatków artystycznych” które znajdziemy w wersji płatnej. Program jest przewidziany do uruchamiania pod dystrybucją CentOS 7.3 wzwyż. Niemniej, nie ma żadnych problemów z uruchomieniem DaVinci na innych dystrybucjach (no prawie).
Wraz z tym programem obróbka materiału wideo przenosi się na zupełnie inne płaszczyzny. I wytrąca tym samym oręż z ręki wiecznych malkontentów, że „na Linuksie się nie da”.