W obliczu niedanej hecy z podatnościami Meltdown i Spectre, wszystkie oczy skierowane są na twórców Linuksa i ich działania w świecie ogarniętym cyfrową paniką. A te są jakże oczywiste – w kernelach LTS (4.14, 4.9, 4.4, 3.18) poprawki pojawiły się już na początku stycznia bieżącego roku. Jednak opinia publiczna oczekuje „nieskażonego” kernela a dla przeciętnego konsumenta takim ma być wydanie 4.15. Ale na jego finalną wersję poczekamy do 28 stycznia. Linus Torvalds nie uległ zbiorowej panice i wydaje 4.15 Release Candidate 9.
Czy ktoś pamięta który kernel miał aż tyle wydań kandydujących? Tak, rekordzistą jest wersja 3.11 z 2011 roku (10 wydań kandydujących). 4.15 zapewne nie pobije tego rekordu, bo Linus określił już ostateczny termin na 28 stycznia. Tak czy owak może to się wydać dziwne, że najświeższy kernel z najbardziej zaawansowanym podejściem do wspomnianych zagrożeń powinien pojawić się niemal z dnia na dzień. Linus nie podziela tego entuzjazmu do natychmiastowych i nieprzemyślanych działań. Według niego 4.15 jest wykuwany w tak gorącej atmosferze, że w ferworze tych prac przeoczono niuanse które w przyszłości mogą stać się konkretnymi błędami. W kolejce do naprawy czekają drobne poprawki obsługi sieci, uruchamiania, itp. Dlatego przed ich załataniem Linus zadecydował o wydaniu kernela 4.15 Release Candidate 9. W zestawie zobaczymy poprawki dla architektur x86, ARM, MIPS, PowerPC, zaktualizowany kod obsługujący GPU, lepsze/nowsze sterowniki sieciowe i dla urządzeń MD. Oraz cała masa innych usprawnień.
A już za kilka dni będziemy mogli odetchnąć z ulgą i z pełnoprawnym oraz finalnym 4.15 na pokładach naszych maszyn.