Nitrux OS 1.01 – prawdopodobnie najładniejszy Linux

Choć tworzenie coraz to kolejnych dystrybucji może wydać się miałkie i obarczone przerostem formy nad treścią to niekiedy zdarzają się wyjątki. Na ten przykład teraz, gdy do wyścigu o palmę pierwszeństwa wśród najładniejszych Linuksów ponownie dołącza stary faworyt o którym na kilka miesięcy słuch zaginął. Mowa o Nitrux OS 1.01. Nic nikomu ta nazwa nie mówi? Nie szkodzi.

Nitrux OS 1.01
Deweloperzy pierwszy raz ujawnili światu zarys tego, czym ma się stać Nitrux w okolica 2015. To właśnie wtedy wydano wersję Nitrux OS 7.15 (sic) bazujący wówczas na Ubuntu 15.10. Jednak inaczej niż w przypadku pozostałych deweloperów – wizjonerów, ekipa odpowiedzialna za ten system postawiła przede wszystkim na wygląd. Żeby nie było za łatwo nie ograniczono się do zmiany tapety ale wymieniono zarówno ikon jak i inne komponenty. Ale w tamtych czasach nie było łatwo (Ubuntu migrowało z Upstarta na systemd), przygotowanie niespodzianki zajęło twórcom nieco czasu. Dopiero w 2017 roku wrócili z wersją Nitrux OS 1.01, jakże odmienioną i dojrzalszą.

Co takiej jest niezwykłego w tej dystrybucji? To, co decyduje o jej nietuzinkowym wyglądzie, a mianowicie autorskie środowisko Nomad. Co jest jeszcze większym zaskoczeniem od samego środowiska to to, że wykorzystuje ono KDE Plasma 5 (obecnie Plasma 5.10) oraz biblioteki Qt. Jest to zatem jedna z niewielu dystrybucji która dostarcza Plasmę użytkownikom w jakże odmiennej formie. Odmiennej od tego, do czego przyzwyczaiły nas systemy z Plasmą na pokładzie, ale zupełnie bez pomysłu na to jak efektownie użyć tej Plasmy.

Kolejnym niuansem który może się nie spodobać wielu osobom jest fakt, że Nitrux OS stara się być tak daleko w przodzie jak to tylko możliwe. Chodzi oczywiście o wersje paczek (jak i samego środowiska). A co się może do tego celu nadawać lepiej niż rozwojowa wersja Ubuntu 17.10 Artful Aardvark? Tak, Nitrux bazuje na paczkach rodem z testowych repozytoriów i w założeniach twórców ma to być substytut wydania ciągłego.

W porządku, co zatem urzeka w Nomadzie? Na pierwszy rzut oka w rzeczone oko rzuca się układ. Górny panel i dock na dole (w tej roli Latte-dock) nie jest może niczym odkrywczym. Ale diabeł tkwi w szczegółach. Latte-dock jest śliczne i zachowuje się bardzo responsywnie. Górny panel różni się od standardowego panela w KDE. Twórcy wymienili tackę systemową na Nomad SystemTray (ale zachowujący zgodność), zniknęła też lista okien, gdyż tę rolę przejął Latte-dock. Zamiast tego na górnym panelu zobaczmy skądinąd znane menu globalne, czyli listę opcji i funkcji aktywnego okna. Menu systemowe również zostało przebudowane na nowoczesną modłę a powiadomienia systemowe oferują nieco więcej detali.

Nomad Kvantum Manager
Na tym nie koniec. Twórcy postawili na stworzenie własnego zestawu oprogramowania (znamy? Znamy!). W ustawieniach systemu znajdziemy Nomad Firewall, czyli narzędzie do sprawnego tworzenia regułek ograniczających ruch do/z internetu. NX Software Center to z kolei próba stworzenia eleganckiego i użytecznego menedżera pakietów. Babe to wariacja na temat odtwarzacza muzyki. Nie można odmówić tym próbom ambicji, ale poza użytecznym firewallem czy przyjmie się kolejny odtwarzacz audio i sklep z programami? Nawet jeżeli w przyszłości powstanie coś więcej, to i tak najciekawsze wyda się nam regulowanie wyglądem środowiska za pomocą Nomad Kvantum Manager. Tak, to prawda – wszystkie koncepcje wizualne i nazewnictwo orbituje wokół własnego ego.

Mamy zatem do czynienia z efektownie poskładaną dystrybucją, która bierze z wyśmienitej Plasmy to co najlepsze a w wielu przypadkach poprawia to i ulepsza. Temat graficzny może być kwestią gustu jak i zestaw ikon, ale na tle wielu innych rozwiązań wszystko to wygląda co najmniej estetycznie. Dodajmy do kompletu panel niepowielający oklepanych standardów, Latte-dock które zachwyca, niezłe menu systemowe i globalną „listę” opcji dla okien. Trąci to wszystko wiadomo czym, ale tak to już się kręci, że w życiu trzeba wiedzieć pod kogo się podczepić (twórcy komercyjnych rozwiązań już dawno się dostosowali). Wizualnie jest to system na piątkę z dużym plusem, chociaż należy pamiętać, że to nadal wydanie RC a może jeszcze Beta? Lekki niepokój może budzić baza paczek rodem z powstającego Ubuntu 17.10 a także silenie się przez deweloperów na dublowanie funkcji różnych programów. Tak czy owak – rzecz warta przetestowania. Może komuś przypadnie do gustu.

Obraz iso można pobrać pod tym adresem.