Microsoft + The Linux Foundation = ???
Stało się coś, co niektórzy przewidzieli a niektórzy do dnia dzisiejszego nie byli sobie w stanie wyobrazić. Microsoft dołączył do The Linux Foundation. Proszę nie regulować odbiorników i nie sprawdzać daty – to nie Prima Aprilis. 15 lat po deklaracjach, że Linux to rak obracający w niwecz koncepcję własności intelektualnej, Microsoft staje się częścią „wrogich” struktur. I to z całkiem pokaźnym dorobkiem opensource.
Gdyby zadać sobie pytanie, jak to wszystko się zaczęło, musielibyśmy cofnąć się do roku 2008 i pierwszych poprawek Microsoftu dla linuksowego kernela. Wszystko w celu zapewnienia poprawnej współpracy z Hyper-V (który pozostał zamknięty). To był katalizator dla lawiny jaka miała nastąpić za parę lat. Bo teraz ciężko jednym tchem wymienić wszystkie inicjatywy opensource Microsoftu. Uwolnienie kodu platformy .NET w 2014 roku, kodu źródłowego Visual Studio Code w 2015, własne repozytorium Github, uwolnienie silnika Chakra, otwarty PowerShell i wiele, wiele innych inicjatyw. Dołóżmy do tego pierwszą wersję beta MS SQL dla Linuksa, integracja podsystemu Ubuntu w Windowsie 10 (sławetny Bash), a teraz to – zjednoczenie sił z The Linux Foundation. Z pewnością u wielu osób powyższe wywoła wyraz twarzy przechodzący w niemy znak zapytania – „o co tu chodzi?!”.
Wyjaśnienie jest pogmatwane, ale oczywiste. Microsoft przespał pewną epokę. W mobilnych czasach po prostu nie potrafią się odnaleźć. Nadal trzymają w rękach atuty w postaci zamkniętego oprogramowania powszechnego użycia – Windows, Office i inne. Ale w Microsofcie nie pracują głupcy. Zauważono, że po porażce Windows Phone’a świat się od nich oddala. Na dodatek rynek urządzeń „domowych” zaczyna nadgryzać Google ze swoim Chrome OS. Kwestią czasu pozostaje, kiedy pojawią się podobne urządzenia z Androidem. To będzie oznaczało zepchnięcie Windowsa na dalszy plan w pojęciu funkcjonalności przez zwykłego użytkownika. Jakie opcje ma przed sobą Microsoft? A może by tak skryć się w chmurze? Ich Azure było strzałem w dziesiątkę, pomijając drobny szczegół – większość instalowanych tam wirtualek to maszyny linuksowe – zatem zbyt dla produktów MS żaden. Świat serwerów, urządzeń zintegrowanych, usług, chmury i tak dalej – to wszystko żyje i funkcjonuje dzięki Linuksowi. Microsoft zastosował zatem najprostsze rozwiązanie – skoro nie możesz ich pokonać, to się do nich przyłącz.
Dzięki zasiadaniu w radzie The Linux Foundation Johna Gossmana (architekta z drużyny Azure), korporacja zyska swój głos i będzie trzymała rękę na pulsie zachodzących procesów w świecie opensource. Dzięki temu łatwiej i sprawniej będzie mogła integrować rozwojowy kod ze swoimi wiodącymi i zamkniętymi rozwiązaniami. Nic o nas bez nas.
Innymi członkami TLF o statusie Platinum (a zatem takimi którzy opłacili wpisowe w wysokości min. $500,000) są Cisco, Fujitsu, HPE, Huawei, IBM, Intel, NEC, Oracle, Qualcomm oraz Samsung. Google, Facebook i inni posiadają status Gold. Co więcej, wraz z informacją o przyłączeniu się Microsoftu do The Linux Foundation, Google wykonało nie mniej ciekawą woltę. Stało się częścią fundacji pracującej nad rozwojem .NET.
Pytaniem otwartym pozostaje, czy to Linux zyskał przyjaciela w postaci Microsoftu, czy po prostu Microsoft rozpoczął proces przejmowania kontroli nad opensource.