Weekend z dystrybucją: Solus 1.2

Poszukiwania Świętego Graala dystrybucji linuksowych nie ustają. Wciąż powstają dystrybucje małe, duże, ładne, brzydkie, dopracowane, niedopracowane i tak dalej. Jednak wszystkie te starania można sprowadzić do jednego wspólnego mianownika. Użytkownik potrzebuje oprogramowania użytkowego by komputera używać tak, by ten nie służył jedynie za ekscentryczny element wystroju wnętrza. Jak spełnić ten warunek w świecie Linuksa? Wobec przeróżnych systemów paczkowania, zależności, repozytoriów i tytanicznego nakładu sił, by te repozytoria utrzymywać w dobrej i świeżej formie, należy… Stworzyć nowy system paczek i rozpocząć budowę całości na początku.

Geneza

Ikey Doherty od lat angażował się w przeróżne inicjatywy linuksowego świata. Udzielał pracując na rzecz Linux Mint, LMDE (Linux Mint Debian Edition) to oryginalnie jego dzieło. Następnie próbował siły tworząc SolusOS, jednak wobec tarć i niesnasek (podjęta przez Ikeya próba zerwania z Debianem), postanowił uśmiercić projekt pod koniec 2013 roku. Parę miesięcy potem wrócił na scenę z nowym pomysłem, a mianowicie Evolve OS. Miało to być ukoronowanie marzeń Ikeya o systemie korzystającym z dobrodziejstw GNOME ale nie forkującym jego rozwiązań oraz posiadającym własny system paczkowania (w miejsce siermiężnych rozwiązań deb i rpm pochodnych). Jednak Evolve OS nie mógł zaistnieć pod swoją nazwą z powodów prawnych – nazwa ta jest zarejestrowana i posiadacz praw zagroził Ikeyowi procesem (a smaczku dodaje fakt, że poszło o skrót… OS). Dlatego po burzliwych debatach społeczność zasugerowała Ikeyowi powrót do starej i sprawdzonej nazwy – Solus (bez nieszczęsnego OS). I tym sposobem po paru miesiącach możemy cieszyć się w miarę ustabilizowanym wydaniem Solus z autorskim środowiskiem graficznym Budgie.

Solus 1.2

Programy

To najbardziej drażliwa kwestia nowego systemu. Programów domyślnie zainstalowanych jest tak w sam raz i są na bieżąco z aktualną numeracją.

  • Kernel:4.4.13
  • Internet: przeglądarka Firefox, klient IRC HexChat, klient poczty Thunderbid, Transmission
  • Biuro: –
  • Dźwięk i wideo: VLC, Rhythmbox
  • Grafika: –
  • Panel: Budgie Docky
  • Menadżer okien: Budgie WM
  • Menadżer plików: Files (Nautilus)

Cóż można rzec więcej. Jak widać, to niezbędne minimum, aby wyświetlić strony WWW, pobrać pocztę lub obejrzeć i posłuchać materiałów multimedialnych. Od strony użytkowej nic więcej nie zrobimy z gołym systemem – wszystko co nam jest potrzebne, musimy doinstalować. Otóż to, doinstalować.

Jak już było to napisane powyżej, Solus próbuje wypromować swój menadżer pakietów, eopkg (powiązany z PiSi). Ikey miał dość skomplikowanego tworzenia pakietów deb, rpm i ujęła go koncepcja pojedynczego pliku YAML opisującego jak program ma być skompilowany i zainstalowany. W ten sposób można mocno zautomatyzować proces aktualizacji tego, co znajduje się w repozytorium, szybko dodawać nowości, itp. Niemniej – nadal wymaga to rąk do pracy i stworzenia początkowych plików YAML dla wszystkich programów jakie chcemy mieć w repozytorium. Jeżeli zatem ktoś liczy na całe bogactwo oferty linuksowej, to w Solus jej nie znajdzie. W repozytoriach jest już całkiem pokaźna liczba programów, jednak to okruch przy tym co oferują najwięksi. To wszystko wygląda nieco wbrew „naturze”, gdyż w otwartym świecie nie można pozwolić sobie na umniejszanie i tak skromnej bazy wolnego oprogramowania. Jednak z drugiej strony, eopkg sprawuje się świetnie – instalacja programów (z zależnościami) to jedna chwila. Graficzny menadżer pakietów też nie sprawia problemów, wszystko jest czytelne, na miejscu i schludne.

Solus 1.2

Wygląd i obsługa

Trudno napisać coś konstruktywnego o standardach estetycznych dystrybucji, która wita nas typowym menu wyboru systemu oraz na wpół tekstowym ekranem podczas uruchamiania systemu (z komunikatami systemowymi). Potem jest jednak już o wiele lepiej. Środowisko Budgie powinno spodobać się wszystkim tradycjonalistom. Jest panel, menu, ikony szybkiego uruchamiania, zasobnik systemowy. Trochę jak GNOME 3.xx ale z duszą GNOME 2.xx. Do tego zgrabny panel po prawej stronie (wywoływany kliknięciem w ikonkę zasilania), za pomocą którego ustawimy wygląd środowiska, zachowanie i położenie panelu, jego aplety i tak dalej. Oprócz tego mamy do dyspozycji standardowe centrum sterowania, z typowymi i znanymi z GNOME 3.xx ustawieniami. Co ważne, w menu natkniemy się na Hardware Drivers, czyli pomocny instalator zamkniętych sterowników dla sprzętu który zostanie wykryty w naszym komputerze.

Wydajność

Start do pełnego pulpitu w 15 sekund, 240MB zajętej pamięci RAM. Cóż więcej można tu dodać. Tworzenie systemu od podstaw ma swoje zalety. Przekłada się to również na późniejszy komfort użytkowania – nie natkniemy się na zacięcia podczas animacji i efektów graficznych (których trochę jest w Budgie), system żywiołowo reaguje na komendy wydawane wskaźnikiem myszki. Innymi słowy – czuć moc i potencjał.

Mowa końcowa

Solus 1.2 to dystrybucja którą warto i nie warto polecić. Z jednej strony przemyślane i estetyczne środowisko Budgie, doskonały podręczny konfigurator jego możliwości i wyglądu, wyśmienita szybkość działania. Nic na siłę i bez udziwnień. Z drugiej strony, zawartość oficjalnych repozytoriów jest obecnie, delikatnie mówiąć, nieadekwatna do oczekiwań przeciętnego użytkownika. Nowy system paczkowania choć innowacyjny i przejrzysty, nadal wymaga zaangażowania się w tworzenie paczek, pilnowania aktualizacji, itp. Na przekór zaangażowania się deweloperów w epokg, dla Solusa lepszym rozwiązaniem może się niedługo okazać jakieś kompletne repozytorium paczek appimage/snaps/flatpack. Obecnie całość wygląda jak system dla jego twórców i koneserów gatunku.

Maszyna testowa:
CPU: Intel Core i7 Q 720 1.60GHz
GPU: Mobility Radeon HD 4670
Pamięć: 4GB
HDD: 500GB, 7200rpm, udma6
WiFi: Broadcom BCM43224 802.11a/b/g/n