Nowe dystrybucje zapominają o podstarzałym sprzęcie
Postęp pożera tych, na plecach których został zbudowany. Ta zasada sprawdza się również w przypadku naszych komputerów. Podczas euforycznego kontestowania postępu w rozwoju nowych systemów operacyjnych, mało kto ogląda się za siebie. Tymczasem gorzka refleksja przychodzi później, gdy setki użytkowników nie są w stanie wykorzystać swoich urządzeń, które do tej pory działały zupełnie dobrze (vide utyskiwania użytkowników nowych Windowsów). Niestety, podobnie wygląda to i w linuksowym światku, gdzie nowe dystrybucje starają się optymalizować swoje działanie pod nowymi np. kartami graficznymi, zapomniając zupełnie choćby o poprawnym skonfigurowaniu możliwości sprzętu nieco starszego.
Tym razem w roli nowego systemu wystąpuje Antegros, który bez większych skomplikowanych ceregieli oddaje w nasze ręce niemal wszystko to, za co można lubić Arch Linuksa. Jesteśmy zatem na bieżąco z pakietami – akurat to Cinnamon 3.0.1 był głównym powodem dla którego postanowiłem na jakiś czas sprawdzić, jak się Antergos sprawdza podczas codziennego użytkowania. Niestety, większość z nas będzie oczekiwała w komplecie tego, do czego przyzwyczaiła nas większość dystrybucji linuksowych – czyli „samodziałania” (innymi słowy – klikamy i działa). A tu nie ma tak łatwo, przynajmniej jeżeli posiadamy kartę graficzną (w moim przypadku ATI Mobility Radeon HD 4670) której obsługa powinna już wejść do kanonu dobrych manier systemu, a system zdaje się korzystać z innych podręczników dobrego zachowania.
Bo czy może być coś bardziej oczywistego w XXI wieku, jak kliknięcie na klipie wideo i oczekiwanie, że system nam go odtworzy? W roli odtwarzacza wraz ze środowiskiem Cinnamon w Antergosie otrzymujemy programik Totem, który może mistrzostwem świata nie jest, ale można by oczekiwać po nim, że filmy potrafi odtwarzać. A tu zaskoczenie – nowoczesna dystrybucja nie potrafi zagrać pliku mp4 – sprawa kończy się komunikatem o niemożności zainicjowania biblioteki wspierającej. W porządku, nie takie rzeczy się naprawiało, jak nie chce się odtwarzać audio lub wideo, to po prostu brakuje kodeków, prawda? Dlatego tym większe zdziwienie wywołuje dalszy brak efektu po doinstalowania całej plejady przenajróżnieszych kodeków. O co chodzi? Tutaj z pomocą przychodzi nam ponownie terminal i uruchomienie w nim programu Totem – dzięki temu będziemy mogli podejrzeć informacje o błędach. I co widzimy?
libva info: VA-API version 0.39.0
libva info: va_getDriverName() returns 0
libva info: Trying to open /usr/lib/dri/r600_drv_video.so
libva info: va_openDriver() returns -1
Po próbie otworzenia pliku wideo, w terminalu pojawia się informacja jak powyżej. Przypomnę, sprawa dotyczy starszych kart ATI. Co to jest r600_drv_video.so i dlaczego nie ma go w systemie oraz skąd go wziąć? Prawda nie jest taka prosta. Jest to bowiem korzystający z akceleracji sprzętowej sterownik Mesa VA-API do odtwarzania mediów. Występuje on w większości dystrybucji, jednak Antergos (i Arch Linux?) w pędzie za nowoczesnością zapomniał już o nim. Na szczęście jest dostępny sterownik gallium_drv_video, z które będzie mogła skorzystać nasza starsza konstrukcja graficzna. Pozostaje nam jedynie przypomnieć sobie jak to 15 lat temu rozwiązywało się różne nieprzewidziane niedomówienia ogorzałego desktopu linuksowego:
sudo pacman -S libva-mesa-driver
sudo ln -s /usr/lib/dri/gallium_drv_video.so /usr/lib/dri/r600_drv_video.so
I Totem od tej pory będzie już wiedział, jak odtwarzać wideo. Oczywiście alternatywą do powyższego jest zainstalowanie po prostu innego dtwarzacza, np. VLC.