Solus 1.0 – daleka droga do gwiazd

Zapowiadana od wielu miesięcy dystrybucja Solus (nie mylić z SolusOS) pobudza wyobraźnię i nadzieję wielu użytkowników Linuksa. Nowe, zoptymalizowane i minimalistyczne środowisko graficzne Budgie, nowoczesna stylistyka, wymarzona szybkość działania oraz… Nowy menadżer paczek eopkg. Jak te wszystkie składowe zgrały się w długo oczekiwanym oficjalnym wydaniu Solus 1.0?

Ale najpierw – o co chodzi z tym Solusem? Ikey Doherty (twórca, założyciel, pomysłodawca, deweloper) od lat zmaga się z siłą przebicia do szerszego grona odbiorców. Był SolusOS, były inne pomysły – i wszystko krzemowe diabły wzięły. Stąd też Ikey postawił wszystko na jedną kartę i na całkowitą kontrolę nad swoją własną dystrybucją, środowiskiem i całą resztą. Innymi słowy – zaczął pisać to wszystko od podstaw. Ponieważ tylko szaleńcy byli w stanie dokonać przełomowych zmian w biegu historii, to również i decyzja o Ikeya o napisaniu środowiska Budgie, systemu paczkowania (eopkg – z pomysłem zapożyczonym od pisi) miała i ma duże szanse na powodzenie.

Estetycznie, minimalistycznie i z bałaganem w zasobniku systemowym (odstępy)
W praniu wyszło to różnie. Choć Solus 1.0 znamionuje dzieło pełne i dokonane, to jednak sporo jeszcze pracy przed developerami tej dystrybucji. Diabeł tkwi jak zwykle w szczegółach. O ile standardowy (czyli nijaki, tekstowy) menadżer wyboru systemu można wybaczyć, o tyle start systemu z pełnym tekstowym info co robi kernel może przestraszyć. Dalej jest już lepiej, bo instalator (dlaczego nie Calamares?) systemu choć z problemami, to potrafi zainstalować system na 95% maszyn. Środowisko Budgie zachwyca prostotą, zwinnością i frapuje naleciałościami/pozostałościami z GNOME 3. Na uwagę zasługuje Raven, czyli centrum powiadamiania i ustawień w jednym. Potem są kolejne michałki – ustawienia systemowe zmieniają wysokość belki tytułowej okna, panel Ravena wysuwa się z boku powodując dziwne przekształcenia w dolnej części panelu, ikony w zasobniku systemowym żyją własnym życiem (ułożeniem), ikona menadżera sieci – ta to dopiero ma humory.

Na deser zostaje system paczkowania. Eopkg jest kompatybilny sam ze sobą i mocno przypomina rozwiązania z Arch Linuksa. Skoro podobny, to dlaczego nie taki sam? Cóż, na to Ikey ma swoje własne wytłumacznie. Finalnie jednak sprowadza się to do tego, że Solus na dzień dzisiejszy ma niewiele paczek. W przyszłości się to zmieni, jednak bądźmy realistami – kto, kiedy i jak jest w stanie dostarczyć do repozytoriów tej dystrybucji choćby 90% dostępnego dla Linuksa oprogramowania? Niestety, niestety, niestety… Osobiście nie widzę przyszłości dla eopkg, niezależnie od tego jaki to jest ciekawy, elastyczny i prosty system paczkowania. Za późno na odkrywanie kolejnego koła w świecie Linuksa. Oczywiście z miłą chęcią odszczekam w przyszłości te słowa, ale… Ale czas pokaże. Deweloperzy czynią starania, by np. Steam był używalny pod tą dystrybucją bez większych problemów – i to jest krok słuszny i dający nadzieję na spopularyzowanie Solusa w szerszych kręgach.

Reasumując – graficznie miał powalać, ale szczegóły kłują po oczach. Wydajnościowo budzi respekt – również prędkość działania menadżera pakietów. Zasobność repozytoriów – dostateczna z minusem. Innymi słowy, dystrybucja mocno testowa i jeżeli ktoś upatruje w niej przyszłości linuksowego desktopu, powinien już teraz wziąć udział w masowym zgłaszaniu błędów.