Migracje w Europie nie są złe

Sporym nadużyciem byłoby stwierdzenie, że cały świat przesiada się na opensource. Niemniej wobec sygnałów płynących z różnych stron, proces ten coraz wyraźniejszą bruzdą wcina się w skostniały monoteizm z wiodącym systemem na czele. Wszyscy wiemy o Monachium, Walencji, Extremadurze, licznych miastach we Włoszech, francuskiej żandarmerii, decyzjach rządu Wielkiej Brytanii i tak dalej. Teraz do tego zamieszania dołączają kolejne miasta – Aarhus w Danii oraz Zaragoza w Hiszpanii.

Bądźmy szczerzy – ucieczka w opensource nie wynika z niesamowitej jakości tego oprogramowania. Jest ono (oprogramowanie) tworzone w większości przez pasjonatów, bez wytycznych i projektów, innymi słowami – całość idzie na żywioł. Dlaczego zatem świat skłania się do tych samoróbek i kleconych przez studentów rozwiązań? Odpowiedź jest prosta – wolność. Nie pierwszy i nie ostatnio rząd lub samorząd zauważył już i przekalkulował koszty utrzymania infrastruktury opartej o zamknięte rozwiązania, ciągłego rozwoju zamkniętych programów pisanych na zamówienie oraz bycia skazanym na kaprysy korporacji. Co więcej, czasem nawet nie chodzi o koszty, a o możliwość decydowania co, kiedy i jak się będzie działo w strukturze informatycznej danej instytucji.

Aarhus
Aarhus to drugie co do wielkości miasto w Danii. Jego przygoda z opensource rozpoczęła się już w 2011 roku, gdy ówczesna rada miasta zaproponowała pierwszeństwo dla wolnościowych rozwiązań. W 2014 roku stało się to głównym kryterium podczas rozpatrywani zamawianych projektów i jednocześnie zdeterminowało długoterminowy perspektywy rozwoju IT dla tego miasta. Jak mówi Camilla Tække, miasto jest obecnie w okowach umów, oprogramowania własnościowego i własnościowych standardów. Skierowanie się w stroną otwartych rozwiązań to nie wybór biznesowy, ale przede wszystkim kulturowy. Od września Tække, kierownik działu Innowacji, Technologii i Kreatywności, nadzoruje „Plan działania Opensource”. Głównym zadaniem jest wyjaśnianie wartości opensource dla 30,000 pracowników miejskich. Miasto pracuje również nad poradnikiem na temat wolnego oprogramowania oraz organizuje warsztaty i spotkania. We wrześniu Aarhaus było gospodarzem konferencji nt LibreOffice.

AZLinux 12
Drugie z miast – hiszpańska Zaragoza – z opensource jest za pan brat już od dłuższego czasu. Tutaj proces wdrożenia wlecze się niemiłosiernie, ale stabilnie i do przodu. Wszystko za sprawą kompleksowego zastępowania obecnego oprogramowania samoistną dystrybucją AZLinux. Na wspomnianym systemie działa obecnie 1200 z 3000 stanowisk urzędniczych w tym mieście. Niemniej, wszystkie stanowiska użytkują LibreOffice a za standard przyjęto format plików ODF. Zarządzający procesem migracji Eduardo Romero stwierdza, że wszystko toczy się wolno, acz stabilnie do przodu, pomimo niewielkich zasobów przeznaczonych na ten proces. Głównym celem jest edukacja pracowników (a zatem to, czego nie dokonały szkoły i uczelnie) o możliwościach zatosowania otwartego oprogramowania. W całości najbardziej złożonym czynnikiem jest pakiet biurowy i stosowane przez niego makra i inne własnościowe rozwiązania. Miasto podobnie jak większość świata tkwi w kajdan zamkniętych standardów i np. pomimo oficjalnie zatwierdzonego standardu ODF, jest on nadal pomijany i ignorowany przez wiele instytucji.

Jak widać, to nie Linux stwarza problemy, a przyzwyczajenia, wdrożone standardy, umowy i uzależnienie od producentów oprogramowania. Wyrwać się z tego kręgu nie jest łatwo, ale wiele samorządów przynajmniej próbuje, czego nie można powiedzieć o rodzimych działach IT.