Canonical, wielki biznes i 20 mln dusz
Gdy parę lat temu Canonical deklarował pozyskiwanie coraz to większej ilości użytkowników dystrybucji Ubuntu, wiele osób kiwało głową z politowaniem. Lata minęły, a Ubuntu przyjęło dość oryginalną formę dostępną dla większości urządzeń funkcjonujących na rynku. Nie jest to forma może do końca spełniona i doskonała, lecz nie można odmówić jej jednego – Ubuntu jako jedna z nielicznych dystrybucji jest brana pod uwagę przez producentów sprzętu OEM. Na dodatek, wg. Canonical z Ubuntu korzysta już ponad 20 mln osób i ta liczba wciąż rośnie.
Podana wartość pada w opublikowanym niedawno dokumencie, który opisuje współpracę Canonical z producentami OEM, procedurą weryfikacji komponentów sprzętu i tworzenia certyfikowanych pod dane urządzenie obrazów instalacyjnych dystrybucji Ubuntu. W całym opisie istotne i najciekawsze są dwie kwestie – deklarowana liczba użytkowników dystrybucji Ubuntu oraz sam proces certyfikacji.
O ile nie można zaprzeczyć temu, że Ubuntu jest najpopularniejszą dystrybucją, o tyle Canonical nie prezentuje na udowodnienie wymienionej liczby żadnych wiarygodnych danych. Bo na dobrą sprawę nie wprowadzono żadnej metodologii gromadzenia takich informacji o aktywowanych instalacjach Ubuntu (od czasu niesławnego dodatku canonical-census). Zatem można gdybać na podstawie dostępu do oficjalnych repozytoriów ile komputerów użytkuje Ubuntu, ale będą to gdybania chybione, jeżeli uświadomimy sobie ile funkcjonuje odmian Ubuntu korzystających z owych repozytoriów. Niemniej, jakiś sposób wyliczenia Canonical musiał przyjąć i tylko wypada się cieszyć z takiej rzeszy użytkowników i życzyć kolejnych 50 a nawet 150 mln użytkowników.
Kolejnym ciekawym faktem jest certyfikowanie sprzętu jako zgodnego z Ubuntu (lub na odwrót). Wbrew niesłusznym przekonaniom wielu osób, Canonical nie tylko „kradnie” Debiana na podwalinach którego tworzy Ubuntu, ale aktywnie pośredniczy w w procesie uzupełniania linuksowych sterowników. Wybrane do uzgodnienia zgodności z Ubuntu urządzenia są intensywnie testowane przez Canonical i gdy zachodzi potrzeba wraz z producentem dopisują obsługę danego komponentu. W ten sposób stworzony certyfikowanych obraz Ubuntu z kompletem sterowników trafia do rąk producenta OEM i działa „po wyjęciu z pudełka” i zainstalowaniu na sprzęcie. A zalety takiej współpracy docenili już tacy producenci jak HP, Dell i Lenovo.
Jak widać, radosne klecenie dystrybucji to kawał ciężkiej pracy i wymaga sporej dozy kreatywności i chęci ze strony twórców, by to nie tylko oni byli odbiorcami i użytkownikami takiego dzieła.