Ubuntu – pomiędzy wersjami
W ferworze wydania Ubuntu 14.04 mógł nam umknąć jeden istotny szczegół – leciwemu jak na obecne standardy Ubuntu 12.10 po 17 kwietnia zostało jeszcze parę dni życia. Każdy kto korzysta z tej dystrybucji powinien rozważyć aktualizację do nowszego wydania, nomen omen 14.04 LTS. Prawdę powiedziawszy, podobnym rozważaniom muszę się też oddać użytkownicy 13.10, którego okres wsparcia sięga do czerwca 2014 roku. Nic nie trwa wiecznie i jeżeli nawet ktoś zdecyduje się pozostać przy niewspieranych wydaniach, to za jakiś czas dosięgnie go głód nowych paczek, aktualizacji bezpieczeństwa i tak dalej. Jednocześnie Canonical skracając okres wsparcia (do 9 miesięcy) dla wydań pomiędzy LTSami daje czytelny sygnał – używajcie wydań LTS.
Zwolenników wygodnego, acz niekiedy nieprzewidywalnego upgrade’u jest tyle samo, co miłośników czystej instalacji. O ile posiadamy oddzielną partycję /home gdzie trzymamy nasze dane oraz ustawienia większości programów, możemy się pokusić o świeże zainstalowanie systemu, bez formatowania /home. Jednak w przypadku gdy ktoś postanowi przetestować proces aktualizacji, to musi wykonać następujące kroki:
Zaktualizuj swój system
Za pomocą Menadżera Aktualizacji zaktualizuj swoje wydanie (polecenie ‘update-manager’).
W Dashu aktywuj update-manager -d
Gdy posiadamy już w systemie paczki zaktualizowane do najnowszych wersji, w Dashu odpalamy polecenie ‘update-manager -d’. Po sprawdzeniu dostępnych wydań otrzymamy stosowną podpowiedź. Oczywiście zamiast Dasha możemy polecenie wpisać również w terminalu (lecz wtedy narazimy się na zarzuty malkontentów, że bez terminala nie da się obsłużyć Linuksa).
Wybierz aktualne wydanie
Zostaniemy poinformowani o najnowszej dostępnej wersji Ubuntu i możliwości aktualizacji systemu do tejże wersji. O zaplanowanych zmianach możemy doczytać w opisie aktualizacji i jeżeli nie widzimy przeciwwskazań, uruchamiamy upgrade przyciskiem upgrade/aktualizuj.
Relaksujemy się
… i trzymamy kciuki za pomyślność całego procesu. Aktualizacje mają to do siebie, że im bardziej mamy ‘poprawiony’ ręcznie system, tym większe prawdopodobieństwo, że coś pójdzie nie tak. Zatem należy przewidzieć, że specyficzne wciskanie na siłę pakietów do systemu, zmiany w procesach, usługach i inne formy ‘grzebalnictwa’ może doprowadzić w rezultacie do konieczności stawiania systemu na świeżo.
I prawdę powiedziawszy – aby zaoszczędzić sobie problemów na potem, osobiście właśnie taką metodę wybieram. Na dodatek, w razie problemów, przez chwilę posiadamy jeszcze nośnik z LiveCD aktualnej wersji.