Ubuntu 13.10 Beta 1 w czterech smakach
Brak w całej ferajnie źródłowego Ubuntu (z całym jego dobrodziejstwem – Unity, Mir) było z góry zaplanowane i ukartowane – na finalną wersję beta (cokolwiek by to nie oznaczało) musimy poczekać do końca września.
Poniższe wydania Beta są oczywiście mocno testowe i nie zalecane do wdrażania jak główny i jedyny system operacyjny.
Z racji braku nowego wydania środowiska XFCE nie zobaczymy przełomowych zmian. Xubuntu zostało odświeżone o nowe programy użytkowe jak np. Theme Config (poprawki kolorystyczne w stylistyce pulpitu) i usprawnione wsparcie dla konfiguracji z wieloma monitorami.
Kubuntu dla odmiany zostało wyposażone w najnowsze KDE 4.11 i co za tym idzie posiada w zestawie sporo poprawek w funkcjonalności Nepomuka (indeksowanie plików), usprawnionej i odświeżonej konfiguracji sieci Wifi. W systemie znajdziemy również program Muon Discover, który umili wyszukiwanie i instalowanie programów.
Nie będzie GNOME 3.10, będzie GNOME 3.8 – tak w skrócie można opisać to wydanie. Jedną z nowości jest… Ulepszony tryb sesji klasycznej z epoki GNOME 2.
Lubuntu zaczyna lśnić – a to za sprawą wysmakowanego tematu graficznego, ujednoliconego zestawu ikon systemowych Box, które przeszły lifting i jest ich więcej. Diabeł tkwi w szczegółach i dlatego twórcy tej odmiany przyłożyli się do błahostek wizualnych, jak choćby poprawiony wygląd przycisku menu. Oprócz tego w roli domyślnej przeglądarki zobaczymy Firefoksa w miejsce Chromium (choć można oczywiście go zainstalować), znika z systemu XScreensaver, a Search Box oprócz przeszukiwania lokalnych programów potrafi wysyłać zapytanie do wyszukiwarki Google czy odnaleźć zagubione zakładki. Co ciekawe, domyślnie do wydania został włączony Zram, który poprawi komfort pracy na leciwych maszynach z mniejszą ilością pamięci.