Steam z Linuksem – kontynuacja marazmu
Ciężko wytłumaczyć brak zainteresowania innym argumentem niż taki, że w większości użytkownicy Linuksa to hakerzy, którzy wyrośli z gier. Drugim składnikiem takiego stanu rzeczy może być ilościowa i jakościowa oferta gier dla Linuksa, ale trzeba być naprawdę wybrednym, żeby nie znaleźć nic dla siebie pomiędzy 250 tytułami. Szczególnie, że wśród wielu wiecznych utyskiwań ‘tylko tego brakuje mi na Linuksie” była np. popularna gra DOTA2, obecnie dostępna dla wszystkich systemów. Można się też z tych statystyk tłumaczyć mizerną liczbą sprzedawanych komputerów z preinstalowanym Linuksem – bo jak wiadomo, większość użytkowników nie wyrzuci do kosza czegoś, za co zapłaciła. A mając po zakupie zainstalowany wiodący systemem, mało kto będzie sobie dobrowolnie zawracał głowę jakąś reinstalacją której przyświecają idee wolnościowe.
Tak czy owak, kolejny miesiąc wykazuje liczbę rozpoznawalnych użytkowników Linuksa na poziomie 1.06%. Kolejne parę dziesiątych procenta ukrywa się na pozycji ‘Other’, lecz nawet przy największym optymizmie sumie nie przekracza to nawet 2% (przypomnę, że wraz z debiutem Steama dla Linuksa te statystyki poszybowały powyżej 2%).
Nie ma się co oszukiwać – by wydawcy coraz poważniej traktowali Linuksa jak platformę dla swoich gier, musi on się zaznaczać i wyróżniać w statystykach. Bez tego epizod ze Steamem zostanie potraktowany jako chwilowa fanaberia i wszyscy powrócą do masowego odbiorcy z masowych systemem. Choć dla wielu graczy nawet utrzymanie się trendu wydawania jedynie gierek indie dla Linuksa jest wystarczającym powodem do zadowolenia z dobrej rozrywki.