Pstryk …
Był sobie weekend. Staropolskim zwyczajem, część spędziła go grillując, inni na wycieczkach, jeszcze inni przed TV, kolejni przed komputerem, a ja jeden nurzając się w trawach i polując na pasikoniki. To taki mój wkład w rozwój nowej świeckiej tradycji – brzuchem po trawie, z nogami w mrowisku, z nosem między insektami.
Rezultat ? Oto co mój Olympus E-500 upstrykał :
Na trzeciej tapetce naprawdę nie ma pasikonika – to taka tapetka ‘z zupełnie innej beczki’, dla przerwania passy zielonych tapet, jakie tu wrzucam od jakiegoś czasu.
Czy mam więcej pasikoników ? No pewnie. Ale znienawidzilibyście mnie.
Aha, technikalia – zdjęcia złożyłem z dwóch warstw w Gimpie – zaemulowałem sobie filtr zmiękczający Cokin’a, do którego póki co mam holder 🙂 Z ciekawostek – te quasi makro fotki zostały ustrzelone … Obiektywem tele, 40-150 mm.