Ansel 1.0.0 – czy wystarczy?
Historia rozwoju menedżera zdjęć Ansel naznaczona jest ciągłym poszukiwaniem formy. Zwieńczeniem można nazwać wersję 1.0.0 tego programu, ale czy to wszystko na co stać twórcę i wszystko, czego oczekują użytkownicy?
Jeżeli ktoś ma nieodparte wrażenie, że Ansel kojarzy mu się z osobą Ansela Adamsa, to spokojnie. Inspiracja jest celowa i zamierzona, chociaż menedżer zdjęć odbiega nieco od tego, co możemy kojarzyć z koncepcjami wypracowanymi przez Adamsa. Niemniej, Ansel jest tym, czym jest i…
No właśnie. Czego moglibyśmy oczekiwać po menedżerze zdjęć? Jakkolwiek by nie zdefiniować tych potrzeb, to Ansel ułatwia sortowanie zdjęć według daty ich wykonania. Pozwala również na edytowanie tagów opisujących kadr. Eksport zdjęć ograniczony został do formatów jpg, png, webp. Czy aby na pewno tylko tyle? Cóż, wygląda na to, że tak. Jedynym plusem jest obsługa plików RAW. Jak też ich ocena.
Niemniej, program od swojej pierwotnej formy przebył długą drogę. W aktualnej wersji niemal kompletnie przepisano całe „wnętrze” projektu. Od teraz możemy liczyć na zgodność z Trypescript, poprawiony interfejs, wspieraniem się wsparciem 3d, oraz importem który w końcu nie zamraża nam komputera. Może to nadal niewiele, ale może nadal są osoby, które chcą szybko ze swojej kolekcji wyeksportować ciekawe kadry.
Program najszybciej przetestujemy pobierając jego wersję AppImage.