Microsoft lubi Github

Ktoś w Microsofcie lubi Github. I to tak mocno, że postanowił nabyć całą platformę z inwentarzem. Tak, jeżeli ktoś jeszcze tego nie słyszał, to powtórzę. Microsoft kupił serwis Github za 7,5 miliarda dolarów. Wybuch paniki za 3…2…1…

Niezbadane są ścieżki którymi kroczą losy serwisów internetowych i koncepcji na biznes w wielkich korporacjach.

Microsoft od lat 80. kreował wizerunek hegemona który nie liczy się z nikim i z niczym. Typowe podejście „po trupach do celu”. Tych trupów było kilka, dostało się również Linuksowi, którego pan Balmer porównał do raka niszczącego wszystko co piękne i dobre. Po kilku lata z uśmiechem na twarzy Microsoft zwrócił się ku społeczności opensource w myśl niewinnego „kto się lubi ten się czubi”.

Github od lat stanowił fenomenalny pomysł na rozwój oprogramowania. Centralne repozytoria, rozproszony system pracy nad źródłami i inne elementy przyciągnęły developerów. Świat pokochał taką łatwość pracy i kontroli nad projektem. 24 miliony developerów stworzyło 67 milionów repozytoriów (dane za 2017). Niemniej, Github miał ogromne problemy z przekuciem tego sukcesu w namacalny i zdrowy pieniądz. Całe funkcjonowanie serwisu opierało się na sowitych datkach od sponsorów. Pewien zysk wygenerowało wprowadzenie kont typu Github Enterprise i płatnych rozwiązań dla użytkowników indywidualnych i komercyjnych. Niemniej całe przedsięwzięcie wymagało co jakiś czas reanimacji środkami z różnych funduszy.

I dlatego Microsoft nie mógł już dłużej patrzeć jak platforma do dzielenia się ich ulubionym kodem opensource przebiera nogami w miejscu. Co gorsza, wobec ostatnich doniesień i fantazji różnych korporacji na realizację swoich marzeń, należy się cieszyć, że to Microsoft pośpieszył z ratunkiem a nie taki Facebook. Jednak nie jest to do końca tak, że ten Github to Microsoft kupił tylko dlatego, żeby nikt inny nie skorzystał…

Zobaczymy, gdzie przeniósł się pieniądz w internecie. Owszem, reklamy to jedno. Ale niemal każdy większy dostawca skupił się na chmurach. Amazon ze swoim rozwiązaniem wiedzie tu prym. Google ciągnie sznur w swoją stronę. Ale to właśnie Microsoft kupił platformę którą wręcz bajecznie może zintegrować ze swoim Azure. I za kim pójdą deweloperzy utrzymujący swój kod na Githubie? Może się okazać, że to przejęcie to najlepsze co mogło się przytrafić dla ich wygody pracy.

Owszem, oznaki paniki pojawią się tu i ówdzie. Spora część ludzi nie chce rozwiązań od Microsoftu. Podskórnie czują oni, że gdzieś w którymś momencie będą w jakiś sposób musieli za nie zapłacić. Wyraźnie chce skorzystać na tym Gitlab promując na materiale wideo łatwość przenoszenia repozytoriów z Githuba na Gitlab. Czy uda się utrzymać niezależność a Microsoft nie dąży do wyeliminowania Linuksa jako wygodnej platformy dla deweloperów? Jeszcze kilka miliardów dolarów musi zmienić właściciela, aby mieć co do tego pewność.