Linux Mint 18.2 powróci do LightDM
Wśród ostatnich doniesień z obozu dystrybucji Linux Mint najciekawszą jest deklaracja powrotu do menedżera logowania LightDM. Dlaczego to dobra wiadomość i istotna dla niemal wszystkich użytkowników Linuksa?
Jak wszyscy wiemy, menedżer logowania MDM stał się niemal znakiem firmowym dystrybucji spod znaku zielonego listka. Jeśli ktoś nie pamiętam genezy powstania MDM, to starał się on utrzymać żywymi wszystkie wspomnienia związane ze starym GDM z GNOME 2.xx. Czyli konfigurowalność, style graficzne i znajomy wygląd. Wśród niewątpliwych plusów znalazły się zapewne i minusy, skoro jako jego alternatywę zaadaptowano na potrzeby Minta 18.2 dobrze znane LightDM. Jeżeli ktoś obawia się ścisłych związków tego menedżera z Ubuntu, wskaźnikami (indicators – ktoś znalazł na to lepsze określenie?), to bez obaw. Jego domyślny interfejs Unity-Greeter nie zostanie użyty, w zastępstwie zobaczymy Slick-Greeter. Dlaczego to dobra wiadomość?
Otóż takie rozwiązanie zadziała na każdej dystrybucji bez wyjątku. Nie zaistnieje konieczność uruchamiania dodatkowych wskaźników (indicators) lub demona ustawień. Interfejs respektuje HiDPI a sam LightDM będzie w stanie samodzielnie reagować na brak domyślnej lub wybranej sesji. Niektóre osoby zapewne ucieszy możliwość zapisywania zrzutów ekranu (tradycyjnie PrintScrn). No i najważniejsze – całość można konfigurować za pomocą narzędzia ligthdm-settings. Warto wspomnieć również o możliwości aktywowania sesji gościa. Daje to możliwość zalogowania się na komputerze bez zostawiania jakichkolwiek pozostałości, plików, ustawień, itp.
Wprowadzenie LightDM upraszcza również wiele rzeczy „pod maską”. Interakcja pomiędzy poszczególnymi elementami jest o wiele prostsza niż w MDM. Przy okazji jest to rozwiązanie kompatybilne z zakodowanymi na sztywno w Ubuntu odwołaniami do LightDM (MDM musiałby zostać odpowiednio przystosowany do tej roli).
Niestety, LightDM trafi do standardowej edycji Minta, w LMDE prawdopodobnie nadal będziemy korzystali z MDM.