OpenADS, czyli urzędniku napisz sobie program sam

Trudno powiedzieć, czy to kwestia ambicji personalnych, motywowania ze strony pracodawcy czy może przesłanki ideologiczne. Ale o ile w przypadku państwa polskiego urzędnicy są opłacani w zasadzie po to, aby byli, w innych krajach potrafią oni wyjść z zaskakującymi inicjatywami. A rzecz dzieje się we Francji od 2007 roku i głównym aktorem jest tutaj OpenADS, wolne oprogramowanie do planowania zagospodarowania przestrzennego i zarządzania budynkami.

Rozwój OpenADS został rozpoczęty w 2007 przez François Raynaud, szef działu IT w mieście Arles. Był on widocznie na tyle skuteczny (program), że gminy Bretanii (Francja) wykorzystywały go na masową skalę, a w 2012 roku proces adaptacji tego rozwiązania rozpoczęła też Marsylia. Migracji udało się dokonać do 2014 roku i obecnie z OpenADS korzysta 349 gmin i miast tamtejszego regionu. Marsylia stała się zaś wiodącym ośrodkiem rozwojowym tego wolnego oprogramowania we współpracy z OpenMarie – wspólnotą administracji miejskich.

OpenADS jest obecnie jednym z 5 najczęściej wykorzystywanych narzędzi we Francji do zarządzania budynkami i planowania zagospodarowania przestrzennego, jak twierdzi Thierry Benita, CIO atReal, dostawcy usług ICT opensource z siedzibą w Marsylii. W ubiegłym tygodniu, Benita został wybrany liderem projektu dla nowo utworzonej grupy roboczej. „To będzie wielka szansa na rozwój OpenADS” – oczekuje Benita – „ponieważ umożliwia wielu gminom współdzielić realizację i plany.”

OpenADS (Authorisation des Droits des Sols) łączy w sobie cechy oprogramowania informacji geograficznej (GIS – Geographic Information Software) z informacjami katastralnymi i Alfresco, system zarządzania dokumentami opensource. Oprogramowanie może być łączone z wieloma innymi systemami GIS, jak podaje Adullact, stowarzyszenie urzędników pracujących na wolnym oprogramowaniu. Grupa ta zarządza repozytorium oprogramowania w skład którego wchodzi również OpenADS.

Dlaczego warto o tym wspomnieć (bo co nas w sumie interesuje jakaś Francja i Marsylia)? Takie rewolucje nie odbywają się z dnia na dzień, a wyzwolenie się z własnościowego oprogramowania wymaga świadomości zarówno urzędników, jak i państwa oraz społeczności. Bez tego jest się tylko konsumentem z bardzo ograniczonymi prawami i to na podwórku, na którym teoretycznie się rządzi.