Substance Painter 2 dla wymagających
Baza komercyjnych programów dla Linuksa nie jest może oszałamiająca, ale stale się powiększa. 2 czerwca baza ta zyskała kolejnego reprezentanta w postaci profesjonalnego edytora tekstur Substance Painter 2. Chociaż „edytor tekstur” z niczym skomplikowanym, to wystarczy parę chwil z tym programem, albo oglądnięcie samouczków wideo, by zrozumieć dlaczego to narzędzie jest tak lubiane przez spore rzesze twórców gier komputerowych. Od teraz również twórców wykorzystujących do pracy Linuksa.
Jak dawniej wyglądało ręczne „dzierganie” tekstur (gdy już weszły one do użytku) wiedzą zapewne nieliczni. Brało się po prostu myszkę (i joystick!), siadało przed kineskopem 50Hz i ręcznie stawiało piksele w obszarze np. 32 x 32 pikseli. Zero finezji, po prostu brutalna siła wzmocniona artystycznym zacięciem twórcy. Od tego czasu nieco się zmieniło. Patrząc na Substance Painter 2 można powiedzieć, że przelecieliśmy przez tunel czasoprzestrzenny. Grafikom korzystającym z tego programu z pewnością nie muszę go opisywać, a laikom będzie ciężko choćby naszkicować z grubsza możliwości tego edytora. A jak na komercyjny program szanujący klienta są one niebagatelne i firmie Allegorithmic należą się brawa.
W ogólnym uproszczeniu można napisać, że jest to edytor umożliwiający malowaniem warstwą PBR bezpośrednio na modelu 3D. Wydany parę dni temu Substance Painter 2.1 oprócz wersji dla Linuksa wnosi też inne ciekawostki. Od teraz pozwala na eksport do 8k i sprawniejszą pracę w UDIM, co czyni go atrakcyjnym chyba dla całej branży skupionej wokół grafiki komputerowej i efektów specjalny. Tworzone i opracowywane elementy 3D mogą mieć niespotykaną do tej pory rozdzielczość. Pliki UDIM można teraz łatwo przekształcić w zestaw tekstur „powierzchniowych”, gotowych do wykorzystania w programie.
Powyższe było też możliwe dzięki zaprzęgnięciu do pracy silnika Houdini 15, co stanowi również pierwszy krok twórców Substance Painter w stronę poważniejszych efektów VFX, a tym samym również zaistnienie w branży filmowej.
Sam program można zakupić w kilku wersjach – licencja dla twórców indie (149 dolarów) a za licencję Pro zapłacimy 590 dolarów. Co więcej, edytor zadebiutował w wersji dla Linuksa… Na platformie Steam – ale istnieje możliwość pobrania go za strony producenta (lub wręcz zakupienia tamże).
A teraz nieco ideologii – co oznacza wydanie Substance Paintera dla Linuksa? W zasadzie… Nic nowego. Dla naszego systemu od dawien dawna powstają komercyjne rozwiązania dla profesjonalistów, które z powodzenia są wykorzystywane przez studia filmowe. Substance Painter z pewnością uzupełnił sporą lukę w szeregu zaawansowanych programów 3D. Dodatkowo, stanowi też ukłon w stronę przede wszystkim twórców gier, którzy od teraz będą mieli coraz mniej wymówek by nie tworzyć pod Linuksem.