Kernel jak kernel
Kernel jaki jest, każdy widzi – obecnie zaktualizowałem się do 2.6.24 i czy jest mi z tego powodu lepiej? Technicznie jestem wobec siebie w porządku – nowe serce systemu, z nowym planistą CFS (między innymi), musi być lepiej. Czy przełożyło się to na sprawność systemu? Bez cyferkowych benchmarków – nie odczułem różnicy. Jedyne, czym mnie nowy kernel zaskoczył, to ogłupienie hwclock‘a, który zaraportował, że:
select() to /dev/rtc to wait for clock tick timed out
A, że dzieje się to przy starcie systemu, postanowiłem zareagować na tę obelgę – za rozwiązanie posłużyło dopisanie parametru do /etc/init.d/hwclock.sh i /etc/init.d/hwclockfirst.sh (może ktoś mieć bez .sh):
HWCLOCKPARS="--directisa"
I już spokojnie mogłem wrócić kontemplować nowego planistę. Ale jak pisałem – na oko nic nie można powiedzieć, rewolucji nie odczuwa się w codziennej pracy. Może na wolniejszych maszynach. Aż poczułem się w obowiązku zaemulować sobie wzrost szybkości działania desktop’u i wrzuciłem lekki temat GTK2 Candido-Dread. O tak, teraz przyśpieszyło…