VivaDesigner 10.0 i wszystko poskładane

VivaDesigner to bardzo nietypowy reprezentant na scenie linuksowej. Bo pomimo faktu, że jest to projekt komercyjny, należy mu się szacunek. Dlaczego? A niech podniosą dłonie osoby które marzyły o odpowiedniku InDesign czy QuarkXPress? Tak, branża DTP jest wyjątkowo hermetyczna, gdyż praktycznie nie spotyka się tu osób zajmujących się tematem hobbystycznie. Niemniej, programów które ugruntowały sobie pozycję standardu branżowego nie da się pominąć wzruszeniem ramion. I z takiego założenia wychodzą twórcy VivaDesigner.

VivaDesigner 10.0
Dlatego projekt jest płatny (bo niemal każdy użytkownik to profesjonalista), nawiązuje do wspomnianych rozwiązań (bo niemal każdy kto zaczynał z DTP przerabiał te programy) i przy okazji jest zjawiskiem dość niespotykanym. Multiplatformowy program (Linux, Windows, macOS), zgodny z wieloma formatami, wokół których toczy się obecna teraźniejszość DTP. Brzmi zachęcająco, nieprawdaż? To praktycznie nieznane dzieło niemieckich twórców rozświetla wielu użytkownikom Linuksa światełko w tunelu. Tym pozytywnym tunelu.

Jak opisać program DTP, by nie popaść w grafomanię i przy okazji wywołać uśmiech politowania na twarzach osób twardo tkwiących w tej branży? Cóż, autor niniejszego nie pretenduje do miana znawcy czy nawet amatora w tej materii. Po prostu, istnienie VivaDesigner warto zasygnalizować, a reszty dokona oferowana przez twórców wersja demo programu czy bezpłatne i okrojone wcielenie tegoż. Czyli albo przekonamy się do programu lub nie.

VivaDesigner 10.0 rozszerza możliwości programu o import projektów w formacie idml oraz indd (sic!). Dla wszystkich posługujących się InDesign ułatwienie to jest nie do odrzucenia. Udoskonalono również import dokumentów PDF. System tworzenia kopii bezpieczeństwa znacznie zyskał na wydajności niezawodności. Obsługę obrazów wzmocniono pełną kontrolą nad profilami kolorystycznymi. I dokonano wielu innych optymalizacji.

Ale najważniejszym gwoździem programu jest możliwość eksportu do formatu idml – a zatem takie, który zostanie poprawnie otworzony przez InDesign. Funkcja nie do pogardzenia.

Jak już wspomniałem, projekt jest płatny. Wersja do domowego użytku to koszt rzędu 129 euro. Komercyjna licencja to już 399 euro. Są też wersje dla studentów i nauczycieli. Producent udostępnia też okrojoną wersję darmową oraz w pełni funkcjonalne demo (na 31 dni).

Czy program wart jest grzechu i skalania naszych nieskalanych przestrzeni dyskowych komercyjnym i zamkniętym projektem? Na to pytanie odpowiedzieć musi sobie każdy z nas z osobna.