Konwerterowy zawrót głowy – dmMediaConverter 2.1.0
Czy ktoś jest w stanie zliczyć wszystkie konwertery wideo dostępne pod Linuksem? Wątpię, aby ktokolwiek cierpiał aż na taki nadmiar wolnego czasu. Dlatego konwerterem dnia dzisiejszego zostaje zaktualizowany po dwóch latach dmMediaConvert 2.1.0.
Tak naprawdę program ten doczekał się aktualizacji już początkiem kwietnia (lub jak ktoś woli końcem marca) bieżącego roku. Ale co ma wisieć nie utonie, a co ma konwertować wideo nie odżegnuje się od projektu FFmpeg. Bowiem dmMediaConverter jest kolejnym przykładem na to, że od czasów wynalezienia koła ludzkość nie wymyśliła lepszego narzędzia do manipulacji multimediami. Zgrabny interfejs i wyśmienity zestaw opcji oraz kilka trybów obróbki wideo czyni z dmMediaConverter bardzo poręczne niezbędnik każdego fana wideo.
W zasadzie zestaw funkcji jaki zobaczymy w tym programie jest tak oczywisty jak to tylko możliwe. Bo co można chcieć zrobić z różnymi klipami wideo? Przede wszystkim przekonwertować je, połączyć w jeden film, podobnie połączyć klipy różnego formatu oraz podzielić na mniejsze fragmenty większą całość. Cały czas pamiętajmy o pełnej kontroli nad formatem i jakością strumieni wideo oraz audio. Oprócz tego dostępne są również proste operacje jak kadrowanie, nakładanie napisów, znaków wodnych, itp.
W samej wersji 2.1.0 zmieniło się co następuje:
- naprawiono problem ze znakami specjalnymi w nazwach plików,
- pasek postępu FFMpeg mieści się w jednej linii,
- czyszczenie ustawień po zakończeniu obróbki,
- Dzielenie: nowy tryb pracy Trim,
- w przypadku gdy zawiedzie automatyka FFmpeg możliwe jest ręcznie ustalenie formatu,
- wsparcie dla NVENC,
- sporo poprawek.
Co jest warte podkreślenia, program jest rozpowszechniany z teoretycznie „wbudowanym” FFmpeg, ale praktyka pokazuje, że przynajmniej pod Linuksem lepiej jest zainstalować FFmpeg oddzielnie i aktywować go w menu programu (System Installed).
Nie do końca niestety jest klarowna sytuacja licencji tego narzędzia. Ciężko tę informację znaleźć gdziekolwiek i sam autor nie udostępnia źródeł. Ale z drugiej strony dostarczane są paczki rpm i deb – dzięki czemu nie ma problemu z zainstalowaniem programu pod Ubuntu i Mintem.