Koniec 6.06, początek 11.04

Uważa się powszechnie, że ilość materii wokół nas jest stała, zmienia się tylko stan jej skupienia. Dowodem na to może być Ubuntu 6.06 Dapper Drake, które z dniem 1 czerwca 2011 roku kończy swoją zaszczytną służbę (funkcjonować będzie nadal, lecz nie będą się już pojawiały poprawki dla tej wersji). Z kolei pustkę po zacnym poprzedniku wypełni wkraczające na arenę Ubuntu 11.04 Natty Narwhal.

O nowym wydaniu Ubuntu 11.04 jedno można powiedzieć na pewno – stawia na głowie dotychczasowe nawyki i obsługę pulpitów naszych pecetów. Wraz z wdrożeniem Unity, wielu z nas będzie musiało zrewidować swój styl pracy na komputerze, panowanie nad aplikacjami i porządkami na dysku. Dla tych, którym przyzwyczajenie się do nowych porządków może przyjść z trudem, dostępny będzie tryb zgodności z tym do czego przyzwyczaiło nas GNOME 2.32 (panele, lista okien, pulpit itp). Lecz jest to ostatnie wydanie z takim trybem, a potem nie będzie już nic, prócz Unity.

Ubuntu 11.04

Jeżeli chodzi o listę domyślnie zainstalowanych aplikacji, to instalując tę wersję można się spodziewać: przeglądarki WWW Firefox 4.0, odtwarzacza Banshee 2.0, pakietu biurowego LibreOffice 3.3.2, organizera zdjęć Shotwell 0.9.2, X.org 1.10.0, Mesa 7.10.1. A wszystko to uruchomione pod kontrolą kernela 2.6.38. Lista programów nie jest oczywiście zobowiązująca, w każdej chwili z repozytoriów można sobie doinstalować swoje ulubione aplikacje, za pomocą unowocześnionego Centrum Oprogramowania. Nowością jest też zmiana medium instalacyjnego z obrazów ISO płyt CD na DVD.

Obrazy płyt są dostępne do ściągnięcia pod adresem http://cdimage.ubuntu.com/releases/11.04/release/.

Natomiast z ciekawostek dotyczących Ubuntu 6.06 mogę wymienić jedną, z własnego podwórka. Otóż jeszcze dwa miesiące temu otrzymałem do upiększenia w nowe części elektroniczne pewien komputer, który od wieków był intensywnie użytkowany jako desktop do pisania i drukowania w pewnej instytucji. Jakże byłem zdziwiony gdy na rzeczonym komputerze odnalazłem… Ubuntu 6.06. Sam je tam instalowałem niedługo po debiucie tej wersji, ale byłem pewien, że ten komputer już dawno odszedł do krainy wiecznego napięcia stałego. A on przez ten czas (niemal pięć lat!) sobie najzwyczajniej działał wespół z Ubuntu, nie niepokojąc użytkowników, jak też swojego technicznego akuszera.