Dobra płyta
Dawno nie słyszałem dobrej, polskiej płyty. Może dlatego, że nieszczególnie się za nimi rozglądam – utknąłem na starszych przedstawicielach rodzimego grania.
A tu zaskoczenie.
W latach 90siątych pamiętam fascynację mocnym graniem spod znaku Ankh. Nie tyle może ich mocne granie, co wplecenie w aranżację skrzypiec, zainteresowało, zaintrygowało i miło wpadało w ucho. Potem zespół zaczął grać… No nie w moim guście. O wiodących tam skrzypcach zapomniałem i tak było do czasów współczesnych.
Zupełnie niedawno przegrzebywałem ofertę jednego ze sklepów muzycznych w poszukiwaniu przecenionych staroci z lat 70siątych, a tu nagle wyskakuje mi w dziale rock progresywny nowość pt. Jelonek (2007). I pewnie bym machnął ręką, ale polski rock progresywny… Ciekawe. Pech chciał, że nie było sampli do odsłuchania, ale postanowiłem ich sobie poszukać wieczorem na innej witrynie. I zgadnijcie co. Wieczorem pisze do mnie kolega, zapodając linka do filmiku na youtube (dzięki Przemas), i po chwili zaczął przygrywać mi rzeczony Jelonek. A uściślając Michał Jelonek, ze swojej solowej płyty Jelonek. I co lepsze, okazało się, że to ten sam człowiek obsługujący skrzypce w zespole Ankh! (i nie tylko).
Płyta prawdopodobnie nie odniesie sukcesu komercyjnego. Jest za ambitna (miłośnicy mocnych riff’ów będą się krzywić na skrzypce czy na te kilka utworów na płycie o zacięciu ewidentnie instrumentalno-klasycznym). Poza tym, sukces komercyjny płyty w naszych realiach źle wpływa na przyszły dorobek muzyczny twórców (o jakbym bardzo się chciał mylić).
Jednak w porównaniu do tego co się ostatnio serwuje w naszych komercyjnych stacjach (oglądałem rozdanie Fryderyków… Pominę tę kwestię milczeniem), taka płyta to światełko w tunelu. Że mamy jednak ludzi z głową na karku, talentem i chęcią tworzenia czegoś innego niż POPłuczny dla masowego odbiorcy. Dlatego przyjąłem ten krążek ze sklepu do swojej domowej kolekcji, do czego was też gorąco namawiam (do kupienia krążka, nie do trafienia do mojej kolekcji).
A, strona Michała Jelonka wygląda tak.